CO TO WSZYSTKO ZNACZY?
i nie przeszkadzać? Na ile winniśmy być bezinteresowni i co to znaczy? Nie powiedziałem o tym wiele, gdyż zajmują mnie tu przede wszystkim podstawy moralności w ogóle — na ile jest ona uniwersalna i obiektywna.
Chciałbym jeszcze odeprzeć pewien zarzut, który zdaje się godzić w samą ideę moralności. Zetknąłeś się pewnie z twierdzeniem, żc jedyną racją wszelkiego działania jest dobre samopoczucie, że jeśli coś robisz, to dlatego tylko, żc dzięki temu dobrze się czujesz, albo też dlatego, żc czułbyś się źle, gdybyś tego nic zrobił. Jeśli zaś chodzi nam wyłącznic o samozadowolenie, to idea moralności ugruntowana na poczuciu troski o innych staje się pusta. Zgodnie z tym zapatrywaniem nawet w działaniu, któremu przypisujemy motywację moralną, w którym zdajemy się poświęcać dobro własne na rzecz innych, w rzeczywistości chodzi nam wyłącznie o siebie: pragniemy uniknąć poczucia winy, które pojawia się, skoro zaniechamy tego, co „dobre”, albo też napawać się miłym poczuciem zadowolenia z siebie, jakie daje „dobry” uczynek. Kto wszakże nic ma tego rodzaju odczuć, nie ma też żadnego powodu, żeby postępować „moralnie”.
Cóż, to prawda, że gdy czynimy to, co według nas powinniśmy, sprawia nam to przyjemność, gdy zaś dopuszczamy się czegoś, co sami poczytujemy za zło. czujemy się nieszczególnie. Nie znaczy to wszakże, iż to te odczucia motywują takie działania. Często to odczucia są skutkiem motywów, tak samo jak działanie. Gdybyś nie widział żadnego innego uzasadnienia niż samozadowolenie, uczyniwszy coś dobrego, wcale nie byłbyś z siebie zadowolony. A i coś złego nie napełniałoby cię poczuciem winy, gdybyś nie wierzył, żc nic dlatego tylko jest złe, iż wywoła w tobie poczucie winy, ale że poza tym liczy się coś jeszcze, co sprawia, żc słusznie czujesz się winny. Tak przynajmniej być powinno. Jeśli nawet niektórzy czują się winni z powodu czegoś, czego w oderwaniu od ich poczucia winy nie można uważać za złe, nie na tym polegać ma wina moralna.
Można powiedzieć, że ludzie robią to, czego pragną. Jednak racje i motywy ich pragnień są ogromnie zróżnicowane. Mogę „pragnąć” oddać innemu mój portfel dlatego tylko, że przyłożywszy mi pistolet do skroni, grozi, że mnie zabije, jeśli tego nic zrobię. Ale mogę też pragnąć wskoczyć do lodowatej rzeki, ażeby uratować kogoś obcego, i to nie dla samozadowolenia, ale dlatego, że wierzę, iż jego życic jest tak samo ważne jak moje, że więc powinienem je ratować, tak jak i on powinien ratować moje, gdybyśmy byli w odwrotnym położeniu.
Argumentacja moralna zakłada, że jesteśmy zdolni do działań bezinteresownych — dostarcza
$1