CO TO WSZYSTKO ZNACZY?
Czy masz wszakże jakieś inne wyjście? Wszelkie świadectwa na rzecz czegokolwiek zdobyć możesz jedynie za sprawą umysłu, czy to jako percepcję, czy jako świadectwo książek, innych ludzi, czy pamięci. Wszystko, czego jesteś świadom, doskonale godzi się z twierdzeniem, że poza wnętrzem twego umysłu nie istnieje w ogóle nic.
Niewykluczone nawet, że jesteś pozbawiony ciała czy mózgu — przekonanie o tym, że je masz, zdobywasz poprzez świadectwo zmysłów. Nigdy nie widziałeś swego mózgu — zakładasz po prostu, że każdy ma mózg — ale choćbyś nawet go widział czy myślał, że go widzisz, byłoby to tylko jeszcze jedno przeżycie wzrokowe. Być może ty, podmiot doświadczenia, jesteś jedynym bytem, a świat fizyczny w ogóle nie istnieje — żadnych gwiazd, żadnej ziemi, żadnego ludzkiego ciała. Być może nawet nie ma żadnej przestrzeni.
Najdalej idący wniosek, jaki mógłbyś stąd wyprowadzić, głosi, że twój umysł jest jedyną rzeczą, jaka istnieje. Takie zapatrywanie nazywa się solipsyzmem. To bardzo osamotnione stanowisko i prawie nikt go nie zajmuje. Skoro tak mówię, domyślasz się, że nie jestem solipsystą. Gdybym nim był, przypuszczalnie nie napisałbym tej książki, ponieważ nie wierzyłbym w istnienie kogokolwiek jeszcze, kto ją przeczyta. Z drugiej wszakże strony, może napisałbym ją, aby wzbogacić własne życie wewnętrzne, aby zyskać wrażenie, że jawi mi się oto wydrukowana książka, ludzie ją czytający i opowiadający mi, jak im się podobała, i tak dalej. Przy odrobinie szczęścia mógłbym nawet zyskać wrażenie, że płacą mi za nią honoraria.
A może ty jesteś solipsystą: w takim razie książkę tę uznasz za wytwór własnego umysłu — uznasz, że aktem lektury powołujesz ją do istnienia w świecie twych doznań. Oczywiście żadna z racji, jakie mogę wysunąć, nie może ci dowieść, że ja istnieję, czy ta książka istnieje jako przedmiot fizyczny.
Z drugiej strony, wnioskować, że jesteś jedyną istniejącą rzeczą, to sięgać po więcej niż gwarantują świadectwa. Na gruncie tego, co masz w umyśle, nie możesz wiedzieć, iż żaden świat na zewnątrz niego nie istnieje. Być może należy wyciągnąć skromniejszy wniosek — stwierdzić, że nie znasz niczego poza własnymi przeżyciami i doznaniami. Świat zewnętrzny może istnieć albo nie, a jeśli istnieje, może być zupełnie różny od tego, jak ci się jawi, ale może też nie — nie masz sposobu, żeby to rozstrzygnąć. Takie zapatrywanie nazywa się sceptycyzmem co do istnienia świata zewnętrznego.
Możliwy jest nawet silniejszy sceptycyzm. Podobna argumentacja zdaje się wskazywać, że niczego nie wiesz nawet o swym przeszłym istnieniu i doświadczeniu, ponieważ wszystko, co masz
15