CO TO WSZYSTKO ZNACZY?
się z tym liczyć: nie myślisz, że to nic ich sprawa i że nie mają powodu starać się cię nic krzywdzić. To właśnie poczucie wzbudzić ma pytanie: „Jak by ci się to podobało?”
Jeśli przyznajesz, żc gdyby ktoś zrobił ci to, co ty właśnie mu robisz, to czułbyś do niego urazę, tym samym przyznajesz, że twoim zdaniem miałby on powód nic robić ci tego. A jeśli to przyznajesz, musisz rozważyć, z jakiej to racji ma on tego według ciebie nie robić. Nic może tu chodzić o to tylko, żc wyrządziłby krzywdę spośród wszystkich ludzi w świccic — właśnie tobie. Nic ma żadnego specjalnego powodu, żeby w odróżnieniu od wszystkich innych — nie kraść twego właśnie parasola. Nic jesteś nikim aż tak wyjątkowym. Jakakolwiek więc racja wchodzi tu w grę, ważna byłaby dla niego zawsze, gdy tylko chciałby skrzywdzić w ten sposób kogokolwiek innego. I dla kogokolwiek innego, kto tylko chciałby skrzywdzić w ten sposób ciebie czy jeszcze kogoś innego, byłaby też ważna.
Jeśli wszakże racja ta ważna jest dla kogokolwiek w takiej sytuacji, ważna jest i dla ciebie (ponieważ ktokolwiek znaczy każdy). Jest to więc uzasadnienie tego, żebyś nic kradł parasola.
Jest to po prostu sprawa konsekwencji. Skoro uznałeś, że inny w takiej samej sytuacji z jakiejś racji ma nie wyrządzać ci krzywdy, skoro przyznałeś dalej, że racja ta jest bardzo ogólna i dotyczy wszystkich, a nie tylko jego i ciebie, to, pod groźbą sprzeczności, przyznać musisz, że owa racja ważna jest i dla ciebie w tej sytuacji. Nic powinieneś kraść parasola, a jeśli to zrobisz, powinieneś odczuwać winę.
Argument ten można by udaremnić, gdyby na pytanie: „Jak by ci się to podobało, gdyby ktoś tobie to uczynił?” odpowiedzieć: „W ogóle nic czułbym urazy. Gdyby mi ktoś w czasie burzy ukradł parasol, nie podobałoby mi się to, ale nie widzę żadnego uzasadnienia tego, żeby ów ktoś przejmować miał się tym, jak ja się poczuję”. Ilu z nas wszakże może uczciwie się pod tym podpisać? Myślę, żc większość, o ile nie jest szalona, byłaby zdania, że ich własne dobro i krzywda mają znaczenie nic tylko dla nich samych, a więc i inni mają powód, by mieć je na uwadze. Nasze cierpienia wszyscy poczytujemy nic tylko za złe dla nas, ale za zło w ogóle.
Podstawą moralności jest wiara, żc co dobre i złe dla konkretnego człowieka (czy zwierzęcia), nic jest dobre czy złe z jego tylko punktu widzenia, ale z bardziej ogólnego, który każdy myślący człowiek może zrozumieć. Znaczy to, że każdy dostrzec może uzasadnienie tego, żeby własne wybory uzależniać nie tylko od własnego dobra, ale i dobra innych. I nic wystarczy, że będzie miał na
73