90 M ANEKS DO ROZDZIAŁU 1
POJĘCIE NATURY JEST NIESTABILNE •
Wreszcie trzeci typ - choć te formy globalizacji różnicują się stopnio wo i na tyle subtelnie, że niełatwo jest je czysto rozróżnić - polega na glo balizowaniu z perspektywy samej historii społecznej, zawierając wszystko, także naturę pozaspołeczną, w pojęciu ludzkiej konstrukcji czy też ludzkiej historii. Nie chodzi już tak, jak w wojującej wersji socjalizacji, o zwal czanie natury czy jej oswojenie, zdyscyplinowanie jej, ale o włączenie jej w wielką przygodę ducha. Można uznać, że z tej figury globalizacji czerpią wszelkie formy idealizmu, Naturphilosophie, a nawet spora część społecz nego konstruktywizmu. Rozmyślania nad zasadą antropiczną, ekologi;) społeczną, ekoteologią, a nawet nad realizmem krytycznym umożliwia ją przechodzenie od jednej formy globalizacji do innej. Jeżeli duch kon struktorski i innowacyjny ma się okazać mieszaniną elementów ludzkich i boskich, to na przestrzeni między nadnaturą a konstrukcją społeczny da się znaleźć mnóstwo różnicujących niuansów. Czy na tej podstawie uzna się, czy też nie płodność takiej polaryzacji, zależy z kolei od różnego stopnia zbliżenia z wersjami dialektycznymi.
Żadna z wymienionych form globalizacji nie jest oczywiście naprawdę-globalna, we wszystkich można wytropić jakieś niemożliwe do włączenia rezyduum, co brutalnie popycha je w stronę tej czy innej figury wyli czonej poprzednio. I tak na przykład globalizacja naturalistyczna może uznać jakieś tchnienie boskości czy wolności, której nie będzie potrafiła wykluczyć. Konstrukcja krytyczna wyczerpie się, pozostawiając funda mentalne rezyduum umykające historii, jak choćby elementarne struktury materii czy narzucającą się obecność rzeczy samych w sobie. Globalizacja nadnaturalna może nagle natknąć się na jakąś resztkę, której nie będzie w stanie uwzględnić w ramach zimnej i niestosownej geometryzacji na tury (na przykład u Bergsona). Tak czy inaczej, centralnym założeniem globalizacji jest to, że nie dąży ona do redukcji drugiego bieguna, ale do jego okrążenia i włączenia.
Tak zarysowana mapa nie wyczerpuje z pewnością wszystkich figui niestabilności, ale - i to jest najważniejsze - można bez zwracania uwa gi przejść od którejkolwiek z tych figur do następnej, aby w końcu po wrócić do punktu wyjścia i zacząć wszystko od początku. Nie ma n ii mniej określonego aniżeli pojęcie natury. Sytuacja zmienia się jednak, gdy odrzucić pojęcie natury i wszystko, co z niego wypływa Na zakończenie zasygnalizujmy tylko niebezpieczeństwo pomylenia ko
Icktywu* z tą czy inną strategią globalizacyjną, jakie przejrzeliśmy przed thwilą. Kosmopolityczny* kolektyw nie jest jakimś wielgachnym wszystkim, wewnątrz którego natura pozaspołeczna i natura ludzka mogą się wreszcie pogodzić, połączyć i zsumować. Na kolejnych kartach tej książki definiować będziemy kolektyw jako coś, co odmawia zebrania razem natury i społeczeństwa.