64 M ROZDZIALI
do odwiecznych reprezentacji natury przez człowieka; można też jednak obnażyć różnicę pomiędzy istnieniem rozlicznych nie-ludzi* a politycznym wysiłkiem, by byty ujmować - aż do teraz - pod postacią jednej jedynej natury. Do tego wystarczy po prostu zredefiniować pojęcie tego, co społeczne, które odziedziczyliśmy, tak jak całą resztę, po wieku Jaskini.
Odróżnimy od siebie dwie koncepcje świata społecznego. Pierwszą nazywać będziemy społecznym więzieniem*, w ramach drugiej to, co społeczne, ujmować będziemy jako z r z e s z e n i e*. Na pierwszy rzut oka porównywane pozycje - i ta wywodząca się z mitu Jaskini, i ta, do której starać się będziemy przekonać po trosze czytelnika - wydawać się mogą w zasadzie podobne, co widać na rysunku 1.1.
W wersji po lewej stronie kolektyw przecięty jest na dwoje bezwzględnym rozgraniczeniem na zbiór rzeczy i zbiór ludzi. Potrójna tajemnica (widoczna pod postacią znaków zapytania) pozwala mędrcom - mimo przepaści ziejącej pomiędzy dwoma światami - na oderwanie się od spo-
natura społeczeństwo
komplikacja
nieprzerywająca
KOLEKTYW BEZ OBSZARU ZEWNĘTRZNEGO
KOLEKTYW DWUIZBOWY
Rys. 1.1. Dwuizbowy model polityczny (naturalno-społeczny) zasadza się na podwójnym cięciu. Model kolektywny z kolei opiera się na prostym dokooptowa niu do członków ludzkich członków nieludzkich.
k
łcizcństwa w celu osiągnięcia obiektywności, umożliwienie ludzkiemu językowi zasymilowania milczących rzeczy, by wreszcie powrócić „na ziemię" i organizować społeczność wedle idealnych modeli dostarczonych przez rozum.
Model po prawej stronie różni się od poprzedniego trzema niewielkimi, acz decydującymi cechami - zajmiemy się nimi dokładniej w dwóch następnych rozdziałach. Przede wszystkim nie mamy już do czynienia ze społecznością „zagrożoną” przez odwołanie do jakiejś obiektywnej natury, ale kolektyw, który się rozszerza: własności istot ludzkich l nieludzkich, z których ma się składać, nie są w żaden sposób ustalone Ponadto nie ma najmniejszej potrzeby dramatycznej i tajemniczej .konwersji” warunkującej poszukiwania nie-ludzi: całkowicie wystarczą tu niewielkie przekształcenia dokonywane w laboratoriach różnych dyscyplin naukowych. Owszem, zewnętrzna, obiektywna realność istnieje, ule w tym wypadku zewnętrzność nie jest dana raz na zawsze - wskazuje po prostu, że nowi nie-ludzie, jeszcze niewłączeni w pracę kolektywu, są #otowi do rekrutacji, socjalizacji i oswojenia. To nowy rodzaj zewnętrz-ności, niezbędny, by kolektyw był w stanie oddychać, ale nieprowadzący tlo żadnych dramatycznych zerwań czy konwersji. Istnieje rzeczywistość zewnętrzna, ale nie ma sensu się tym tak przejmować! Wreszcie - i mówimy tu o trzeciej „maleńkiej” różnicy - skoro nowo przyjęci nie-ludzie mają wzbogacać demografię kolektywu, nie będą oni w stanie przerywać toczących się dyskusji, przeskakiwać procedur ani unieważniać podjętych postanowień. Za to najpewniej będą je komplikować i na nowo otwie-i.k ,\ Powrót mędrców obarczonych zadaniem badania nie-ludzi rozpala namiętne zainteresowanie ze strony innych członków wspólnoty, ale nie może w żaden sposób rozstrzygać kwestii wspólnego świata, jedynie ją komplikuje.
W miejscu trzech tajemnic z lewego obrazka na obrazku po prawej znajdujemy trzy dające się ściśle opisać zespoły działań, z których żaden
” Przedstawiałem wielokrotnie przykłady takiej realistycznej wersji uprawiania nauk w I atour 1999. Typ realizmu charakterystyczny dla science studies, np. w wydaniu Williama Jamesa (zob. znakomitą monografię na jego temat pióra Davida Lapoujade, 1997) l*./wala na synonimiczne traktowanie (wielu) rzeczywistości i (wielu) wielości |pin rulitńj i pozostawienie pracy ujednolicania samej tylko polityce - widać to doskonali-«* książce Deweya (1954).