14 OPOWIADANIA ZEBRANE
jutro, i o tym, że na końcu tej podróży przywita nas wielkie, obce wtedy miasto, szkoła i trudne, smutne życie.
— Kiedy my tu wrócimy? — spytałem.
Ale mama nie odpowiedziała. Nie oczekiwałem zresztą odpowiedzi na moje pytania. Staliśmy pomiędzy czarnymi krzakami bzu i podnosząc głowy wszystko troje patrzyliśmy na złote strumienie gwiaździstego nieba.
16 sierpnia 1966
Albertowi Camus
Dlaczego nie pojechałem do Warszawy? Że to niedziela? Nie mogęl Mam już dosyć tych bab. Powiadam panu, opędzić się nie mogę, i to, z przeproszeniem, same stare... Młodych też wystarczy, ale ja mam na razie dość. Bo, widzi pan, ja sobie czasami robię takie wakacje. Zostaję tutaj w Bryj owi© i idę sobie sam jeden na ćwiartcczkę do Zielonki. Pan to stary mieszkaniec tutejszych okolic, to pan wie, jaka jest historia tego Zielonki... Niemiec był, porządny Niemiec, folks-dojczem nie chciał zostać, no i ukatrupili go. Stara teraz handluje, widzi pan ją za szynkwasem. Czego jak czego, ale wódki zawsze tutaj dostanie...
A więc jak przychodzi taka niedziela, to ja sobie robię wakacje. Idę sam jeden do knajpy, wypiję ćwiartkę, wypiję dwie, zjem tego bigosu albo schaboszczaka i wszystko w porządku. To znaczy, jest dzień takiego samotnego rozmyślania.
Że pan mi przeszkadza? Ale gdzież tam, nie, nie, niech pan siada. Z panem chętnie porozmawiam, pan jest niegłupi facet, z takim to mogę cały wieczór przegadać, taki samotny niedzielny wieczór, byle tylko nie baba. Zaraz do łóżka ciągnie, a ja, panie drogi, już nie mogę. nie to, że fizycznie nie mogę, ale, że tak powiem, moralnie. Nie mogę i już. Ale z panem chętnie, proszę, proszę, niech pan zostaje. Oczywiście, jeżeli pan ze-