O WSZCZEPIANIU DZIECIOM PSEUDOP AMIĘCI, CZYLI... 53
Volbert (1999) uczestniczyło 67 dzieci w wieku od 6 do 8 lat, z którymi prowadzono rozmowy na temat zdarzeń prawdziwych i fikcyjnych. W odstępach dwóch tygodni każde dziecko odbywało 5 wywiadów. W pierwszym nie stosowano pytań sugerujących, w drugim, trzecim i czwartym manipulowano dziećmi, w piątym nowa osoba prosiła tylko o opisanie zdarzeń fikcyjnych i prawdziwych w formie swobodnej narracji. Więcej niż połowa dzieci (36) nie tylko twierdziła, że doświadczyła osobiście fikcyjnych zdarzeń, ale ponadto opisywała je z podaniem różnych szczegółów. Badanie przeprowadzone przez Volbert, podobnie jak eksperyment Bruck et al. (1997), potwierdziło, że zeznania dzieci uzyskane drogą manipulacji charakteryzują się dużą liczbą detali, opisem interakcji, opisem procesów psychicznych i innymi cechami, na podstawie których psychologowie sądowi, stosujący treściowe kryteria prawdomówności (Amtzen 1970), uznają zeznania dzieci za wiarygodne.
Z badań przedstawionych powyżej wypływa jeszcze jeden ważny wniosek. Występują duże różnice indywidualne pod względem podatności na wszczepienie pseudopamięci, nie wszystkie dzieci poddają się tego rodzaju manipulacji. Nie wiemy, jakie czynniki są za to odpowiedzialne, aczkolwiek pewne wskazówki pojawiły się w badaniu przeprowadzonym przez Portera i Yuille'a (1999). Ci, którym udało się wszczepić pseudopamięć, uzyskali istotnie wyższe wyniki w kwestionariuszu introwersji i doświadczeń dysocjacyjnych. Jednak uczestnikami tego eksperymentu nie były dzieci, ale osoby dorosłe. Problem różnic indywidualnych jest ważnym zagadnieniem, zarówno z teoretycznego, jak i praktycznego punktu widzenia, które wymaga dalszych badań.
Nie ulega wątpliwości, że nadużyć seksualnych wobec dzieci jest znacznie więcej niż mówią o tym oficjalne statystyki. Jest to poważny problem społeczny o charakterze międzynarodowym (Finkelhor 1994), o którym społeczeństwo powinno być odpowiednio informowane. Wydaje się, że w Polsce jesteśmy dopiero na etapie odkrywania skali tego zjawiska. Ważne jest, realizując ten cel, nie powtarzać błędów, które zostały popełnione najpierw w USA, a potem w innych krajach, takich, jak Niemcy, chociaż wydawało się, że ze względu na długą w tym kraju tradycję psychologii zeznań świadków nie będą tam stosowane sugerujące metody diagnozowania nadużycia seksualnego (Steller, Volbert, 1997). O podobnym zjawisku w Wielkiej Brytanii i Skandynawii pisze Pendergrast w swojej książce Ofiary pamięci.
Wydaje się, że w Polsce nikt nie stosuje takich metod, ale niepokojące są sygnały, które świadczą o rozpowszechnianiu się fałszywych przekonań o tym, jak można diagnozować nadużycie seksualne. Nie brakuje u nas psychologów, którzy twierdzą, że na podstawie symptomów potrafią powiedzieć czy miało miejsce wykorzystanie, nawet jeśli dziecko nic o tym nie mówi lub mówi bardzo mało. Wyznawcy orientacji psychoanalitycznej deklarują nawet, że mogą odczytać