tylko przez przeciętnego „miłośnika fabuł” i nie tylko przez badacza literatury i języka, ale przez psychologa, polityka, historyka, a nawet przez botanika, numizmatyka czy meteorologa, teoretyka kuchni i mody. Nie prowadzę jednak do wniosku, że znaczenia, o których obecnie mowa, są dziełu arbitralnie narzucone, inaczej mówiąc, że w dziele ich nie ma. Powiedzieć mogę jedynie, źe ich w dziele nie było, że wytworzyły się w utrwalonym przez tekst materiale znakowym wraz z historycznymi zmianami kodów, dających się odnosić do tego materiału. Żaden konkretny czytelnik nie dysponuje taką prywatną świadomością kodu, która pozwoliłaby mu ujawnić wszystkie możliwe sensy dzieła. Owa ogarniająca wszelkie sensy dzieła świadomość istnieje więc tylko jako zjawisko potencjalne i ponadindy widualne, aktualizujące się w określonej sytuacji historycznej na obszarze wyznaczonym rozpiętością niepełnych odczytań jednostkowych.
Schemat układu ról w literackiej komunikacji
nadawca utworu (dysponent reguł, podmiot czynności twórczych)
Instancje nadawcze
Instancje odbiorcze
mówiący bohater naczelny narrator (podmiot liryczny)
podmiot utworu
autor
bohater adresat narracji (adresat monologu lirycznego)
adresat utworu
odbiorca utworu (czytelnik idealny)
czytelnik konkretny
Uwaga:
Linia podwójna przypomina, źe stosunek pełnego odwzorowania czy symetrycznej odpowiedniości między wewnątrztekstowymi a zewnątrztekstowymi instancjami komunikacyjnymi wiąże tylko poziomy podmiotu i nadawcy utworu.
Rozdział IV
SEMANTYKA „JA” LITERACKIEGO (, Ja” tekstowe wobec , ja” twórcy)
1. Dobitna formuła Emila Benveniste’a: „Ten jest ego, kto mówi ego”, puentująca personalistyczny wątek jego dociekań językoznawczych - kryterium osobowości związała ostatecznie z aktem słownej komunikacji1. „Mówię” stało się kolejnym wariantem kartezjańskiego „cogito”, a filozofia podmiotu przybrała postać refleksji nad słowem. W tym ujęciu jednostka, poprzez akt mowy zawładnąwszy słowem, mianuje się ja, zdobywając podmiotową suwerenność i samoświadomość w procesie symbolicznego opanowywania świata i komunikowania się z innymi, których - mocą przynależną ja - wynosi do godności swoich osobowych partnerów.
Nie jest moim zamiarem debatowanie, czy właśnie, i czy tylko słowo stanowi archimedesowy punkt oparcia dla filozofii starającej się dociec, jak jednostka rozpoznaje się i utwierdza w swojej tożsamości. Tym, co chciałabym rozważyć, jest natomiast kwestia, jak jednostka w słowie się objawia i realizuje. Zadowolę się tutaj wskazaniem kilku wybranych wymiarów i za-węźleń tej problematyki, zwłaszcza w odniesieniu do wypowiedzi literackiej.
2. Najtrudniejsza zdaje się odpowiedź na elementarne pytanie o sposób obecności mówiącego w jakimkolwiek wypowiadanym przezeń zdaniu, nawet takim, w którym nazywa siebie ja i coś o sobie wprost komunikuje, jak np.: Jem dżem; Kocham Zosię; Jestem czarnowidzem. Treść takich zdań na pozór szczelnie przylega do podmiotowo ujętych stanów rzeczy. W istocie jednak każde z nich zaświadcza bezspornie nie o tym, że wypowiadający je dżem, kocha Zosię, czy jest czarnowidzem, ale o tym, że tak właśnie mówi.
Filozoficzny sens tezy Benveniste’a o związku kategorii osoby z wypowiedzią ciekawie omówił J. Lalewicz: Filozoficzne problemy językowej artykulacji podmiotowości, .Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej”, t. 22, 1976. s. 295-316.