20
nad 2° R., o wiele zatem cieplejsze ciało ludzkie oddaje im przez promieniowanie znacznie więcej ciepła, niż gdyby te przedmioty miały temperaturę 12° lub więcej stopni. Tak samo dzieje się z piecem, który o wiele prędzej stygnie z początku, niż po kilkorazo-wem napaleniu. Zupełnie słusznie zatem mówimy: „trzeba ogrzać pokój,” a nie „powietrze pokoju,” bo w danej, zamkniętej przestrzeni wszystko ogrzanem być musi.
Często także znajdujemy się w położeniu wręcz przeciwnem, to jest, gdy przez promieniowanie zwykłej ilości ciepła oddawać nie możemy. Uprzytomnijmy sobie salę o powietrzu ciepłem i wilgotnem, tłumnie zapełnioną. Jakże tam każdemu gorąco, a gdy kto spojrzy na termometr, posądza go o niedokładność, bo pokazuje on zaledwie 16° do 17° R., to jest temperaturę, zupełnie znośną w zwykłych warunkach. Zjawisko to tłómaczymy sobie zwykle dość trafnie, nadmierne ciepło przypisując ściskowi. O wiele lżej oddychamy w sąsiednim pustym pokoju, chociaż termometr wykazuje prawie tę samą temperaturę, co w zapełnionej sali.
Na czemże więc polega różnica?
W ścisku ustaje prawie zupełnie promieniowanie ciepła. Każde ciało otoczone jest ciałami tej samej temperatury i ciepło promieniujące wraca z powrotem. Organizm usiłuje zapobiedz zbytniemu nagromadzeniu się ciepła, oddając znaczniejsze jego ilości na rzecz przewodników, w tym wypadku powietrza, a jednocześnie wydzielając je przez parowanie wody na powierzchni ciała. Pory skóry otwierają się wtedy szerzej; instynktownie pragniemy, aby powietrze prędzej, t. j. w większej ilości, wokoło nas przepływało, przyspieszając utratę ciepła przez parowanie i przewodniki. W takiej chwili chwytamy zwykle za wachlarz, aby przyspieszyć falowanie powietrza.
Utrata ciepła przez promieniowanie może być w pewnych warunkach nawet bardzo znaczna; zwykle oddajemy w ten sposób około 60°/n ciepła. Należy zatem bacznie zwracać uwagę, aby ta czynność naszego ciała odbywała się normalnie. Szkódliwem szczególniej jest nierównomierne promieniowanie ciała, a więc np. siedzenie lub leżenie przy chłodnej ścianie, nie pokrytej złym przewodnikiem ciepła, przy źle opatrzonem oknie i t. d. W szkołach np., dzieci, siedzące z brzegu ławki, blizko okien, mają połowę ciała zwróconą do okna znacznie chłodniejszą wskutek silniejszego promieniowania. Na wiele tego rodzaju faktów w życiu codziennem nie zwrócono jeszcze dotąd należytej uwagi.
Zastanówmy się teraz nad wypadkami, w których główną rolę w rzeczywistości, lub też w naszem. tylko mniemaniu, gra ochłodzenie przez parowanieo Znanem ogólnie jest doświadczenie, za porno,cą któreg-dowiadujemy się o kierunku prądu powietrza w czasie ciszy i pogody. Zwilżamy wtedy palec wskazua jący i podnosimy go w górę; z jednej strony palc-czujemy wówczas chłód wyraźny: jestto strona, z któ rej płynie prąd powietrza, sprzyjający szybkiemu ulatnianiu się wilgoci. Doświadczenie to udaje się jednak tylko przy suchem powietrzu; jeżeli atmosfera jest przesycona wilgocią, woda paruje za słabo i chłodu na palcu nie odczuwamy.
Tak samo zupełnie zachowuje się nasz organizm, jeżeli albo wewnątrz ciała powstaje zawiele ciepła lub też gdy zamatą ilość tegoż oddajemy przez promieniowanie i na rzecz przewodników.
Organizm nasz posiada własność dowolnego rozszerzania i ścieśniania drobnych naczyń krwionośnych, skóry i wewnętrznych narządów. Nerwy naczyń krwionośnych, za pomocą których ruchów tych dokonywamy, noszą nazwę „naczynioruchowych.” Duchy te nie zależą wprawdzie od naszej woli, lecz wpływy zewnętrzne, drażniąc nerwy, zmuszają je do pewnych poruszeń. Kto się zaczerwieni, temu dosłownie krew uderza do głowy i „robi się gorąco:” naczynia kr wio-