28 TEORJA EGZORCYZMU
Łączy się ona z całym systemem filozoficznym, z kosmogonją, etyką, ba, nawet z fizyką starożytną. Czytamy w rozprawie o Ja-kóbie Boehmem: „Ruch, który z ośrodka mrocznej Przyrody pobudził do działania i który miał wydać aniołów-cherubinów, ruch ten wytworzył w zepsutej przyrodzie trucizny i wpływy jadowite, działania chybione; siły Przyrody, wybuchając ruchem tonu, dźwięku, harmonji, stały się błyskawicami i grzmotami; i tak następnie wszystkie’ wpływy Przyrody boskiej, twórczyni indywidualności rajskich, były nadal skazane na ożywienie istot, które nazywamy szkodliwemi, zabójczemi, a wreszcie djabłem, synem szatana". Gustaw woła z emfazą w Dziadach: „Więc żadnych niema duchów? (zironją) świat ten jest bez duszy? Żyje, lecz żyje tylko jak kościotrup nagi?“ Duch zły opętał Konrada. Może wprawdzie jeden z więźniów-liberalistów wołać z oburzeniem: „Ależ dla Boga! próżnych modlitew nie prawcie; podejmijcie go z ziemi, połóżmy do łóżka; Xięże Piętrzę". „Tu zostaw", odpowiada na to stanowczo i rozkazująco Ksiądz Piotr, a później mówi: „Duchu nieczysty, znam cię po twym jadzie, znowuś tu najchytrzejszy ze wszystkich szatanów, znowu w dom opuszczony leziesz, brzydki gadzie. Tyś wpełznął w jego usta, na zgubęś tu wpełznął, w Imię Pańskie jam ciebie pojmał i okieł-znął. Exorciso“, Szatan się miota. „In nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti, amen. Ego te exorciso, spiritus immunde". Są to słowa wzięte wprost z rytuału: „Exorciso et adjuro vos, ma-ledicti diaboli, quicunque et quotquot estis".
Ale w myśl filozofji starożytnej ksiądz Piotr nietylko będzie złego ducha egzorcyzmował, lecz zmusi go jeszcze do wyjawienia potrzebnej mu tajemnicy. Musi więc wdać się z nim w rozmowę, w czasie której zły duch pozwala sobie na szyderstwa. Lehmann w swem dziele „ Aberglauben und Zauberei" nastr.640 przytacza dawniejsze przykłady literackie takich rozmów. Wprawdzie papież Klemens I w pierwszym swym Liście do Dziewic (w cz. 1 2) zaleca przy egzorcyzmach wielką powściągliwość słów, ale zarazem stwierdza, iż byli egzorcyści, którzy wdawali się ze złym duchem w rozprawy i używali słów efektownych. Tertu-ljan pisząc „O duszy" w roz. 57 powiada, że podczas egzorcyzmu duch zły często się podaje za gladjatora lub inną figurę, lecz wreszcie wskutek „dalszego stosowania łaski bożej zmożony, aczkolwiek niechętnie, wyjawia istotny stan rzeczy". Toteż w Dziadach zły duch przedstawia się Księdzu Piotrowi jako „Lukrecy, Lewiatan, Voltaire, alter Fritz, Legio sum" (jak co do tego ostatniego zły duch w ewangelji), lecz wreszcie wyznaje, iż w klasztorze Dominikanów więziony grzesznik pragnie gorąco „Wina — Chleba".
Tylko głęboka wiara i tylko najgłębsze wniknięcie w filozo-fję chrześcijańską mogło było natchnąć Mickiewicza do napisania tej sceny, tak dziś dla nas nieprawdopodobnej i tak niezrozumiałej, że w teatrze inny aktor gra Konrada a inny złego ducha, aczkolwiek grać ich obu powinien jeden („Ty to z ust jego wrzeszczysz, stujęzyczna żmijo"), i nie można im tego wytłoma-czyć, aczkolwiek przecież artystycznie byłoby to ciekawe i aczkolwiek zdarzało się, że jeden aktor grywał w Zbójcach Szyllera Karola i Franciszka, dwie różne postaci, lecz nigdy nie występujące razem. Tylko człowiek taki, jak Mickiewicz, przejęty na-wskroś ową filozofją, mógł był utrzymać się w tonie, igrać między humorem a tragedją. Słusznie Mickiewicz powiedział w in-nem miejscu, że kto chce go poznać, musi być nie z nim, lecz w nim. Nie poznamy nigdy Mickiewicza, jeżeli nie wnikniemy właśnie w jego najistotniejszą filozofję chrześcijańską. Połowa księży naszych nie miałaby poprostu odwagi w kole wolnych myślicieli prawić o podobnych egzorcyzmach. Zresztą sama ewan-gelja zaznacza, iż nie dało się w pewnem mieście robić cudów dla „niedowiarstwa" ich mieszkańców. Mamy jednak wrażenie, że gdyby Mickiewicz między nami stanął, pozostałby sobą, a nawet może umiałby wywołać w nas zrozumienie psychologiczne swej filozofji. I tu właśnie należy przypomnieć ono wyrażenie: człowiek cały.