156
nad głową opiera się na tem, że promienie słoneczne nie padają wtedy bezpośrednio na nas i na powierzchnię naszej odzieży, ale gdyby wszystko na tem jedynie polegać miało, to powinnibyśmy się podczas największych upałów czuć równie dobrze pod blaszanym dachem kamienicy, jak i pod cieniem drzewa, lub w lesie. Wiemy wszelako, że rzecz ma się inaczej i jest wielka różnica, czy gorące promienie słoóca padają na liściaste drzewo, czy na dachówkę lub blachę.
Znaczna ilość ciepła słonecznego zostaje przede-wszystkiem zobojętniona przez parowanie liści. Inną część znów drzewo obraca na przyswojenie sobie kwasu węglanego z powietrza i to w takiej właśnie ilości, jaka następnie się wywiązuje, jeżeli drzewo spalamy w piecu. Ciepło bowiem, ukryte w paliwie, jest niczem innem, jak tylko zatrzymanemi w swoim czasie promieniami słonecznemi, które przy spalaniu drzewa lub innych ciał organicznych zostają uwolnione. Badania, dokonane przez prof. Ebermeyera, dowiodły, że temperatura drzew w lesie niższą jest zawsze od temperatury powietrza leśnego i to najniższą właśnie w koronie drzewa.
Po zatem cień drzewa wywołuje jeszcze pewien prąd powietrza, który działa, jak łagodny" ruch wachlarza. Każdy z nas doświadczył tego niejednokrotnie na sobie, że gdy podczas upału wypada iść po powierzchni zalanej gorącymi promieniami słońca i w powietrzu panuje zupełna cisza — podnosi się natychmiast lekki przyjemny wiaterek, gdy tylko najlżejsza chmurka rzuci na nas swój cień. Tego samego wrażenia doznajemy również, dążąc ulicą, której jedna połowa znajduje się w słońcu, a druga pogrążona w cieniu, jaki pada od domów. Po stronie słonecznej powietrze jest nieruchome, a w cieniu przebiega zawsze łagodny wiaterek. Przyczyna tego jest bardzo prosta. Tam wszędzie, gdzie sięga cień, powietrze jest chłodniejsze, niż na słońcu. Nierówno ogrzane warstwy posiadają niejednakowy ciężar, to też różnica temperatury jest właśnie wynikiem ruchu powietrza.
Cień, jaki daje nam drzewo, chłodzi więc nie-tylko przez powstrzymanie promieni słonecznych, ale także i przez łagodne wachlowanie. Ale cień lasu jest nam jeszcze milszy, niż cień pojedynczego drzewa. Przedewszystkiem powietrze jest w nim o wiele chłodniejsze, niż na przestrzeni zalanej słońcem. Powietrze, przeciągające przez las, ochładza się, a tem samem chłodzi i nas. Drzewa z kolei biorą także w tem udział. Doświadczenia pokazały, że pnie drzew leśnych na wysokości piersi ludzkich nawet podczas największego upału są zawsze o 5° chłodniejsze od otaczającego je powietrza. Tym sposobem w lesie nawet przy 25° C. przez promieniowanie utrącamy znacznie więcej ciepła wewnętrznego, niż na wolnej przestrzeni przy niższej temperaturze. Tu bowiem otaczające nas przedmioty posiadają jednakową z nami ciepłotę, nie więc z naszego ciepła przez promieniowanie na ich rzecz oddać nie możemy, tyle bowiem, ile od nas promieniuje, tyleż promieniuje i od nich.
Dlatego to właśnie w sali, przepełnionej ludźmi, źle się czujemy. Nie tyle tam powietrze bywa ciężkie, jak się zwykle wyrażamy, ile raczej nieprawidłowość w ekonomii ciepła sprawia warunki trudne do wytrzymania. Gdyby w sali takiej, gdzie np. panować może temperatura 20° C., pomiędzy każdym z gości mogło stać drzewo, mające 15° C., wtedy pomimo gorąca, czulibyśmy się w niej, jak w lesie. Że jednak każdy człowiek posiada temp. 371/, i przez wzajemne promieniowanie nie można sprawić sobie ulgi, więc też trzeba co rychlej opuścić zgromadzenie.
Czas już wszelako, abym zakończył moją pogadankę. Mógłbym wprawdzie nie jedno jeszcze dla