154 MEDJUMIZM A POEZJA
Czy mamy jednak dane do przypuszczenia, że istnieje w dziedzinie wielkiej poezji jakiś związek pomiędzy natchnieniem a zjawiskami medjalnemi?
W swej wspaniałej improwizacji paryskiej, która została wygłoszona w obecności Słowackiego i tak potężne na wszystkich wywarła wrażenie, Mickiewicz powiedział:
Ja rymów nie dobieram, ni wierszy nie składam,
Tawern wszystko napisał, jak tu do was gadam.
Zgadza się to z charakterem pozostałych rękopisów, które przecież przez tylu ludzi były przeglądane i które zawierają zdumiewająco mało poprawek, gdy ze Słowackim rzecz się miała wręcz odwrotnie.
Ale sposób pisania choćby Pana Tadeusza, narady z przyjaciółmi, wyraźne dowody kompozycji, usuwają wszelkie przypuszczenia automatyzmu psychologicznego.
Odróżniamy natchnienie od procesu pisania rzeczy natchnionej. Nawet Dziady, tak związane z tłem zjawiskowem medjal-nem, są dziełem wielce złożonej kompozycji, co już umiejętnie wykazano na podstawie zestawień z teorjami Mickiewicza, wy-łożonemi w Literaturze Słowiańskiej.
Rozbiła się nad Mickiewiczem „bania z poezją“. To był moment natchnienia jeneralnego, jeżeli wolno się tak wyrazić, gdyż po nim nastąpił szereg poszczególnych momentów natchnieniowych.
Mickiewicz miał bezwarunkowo właściwości medjalne. Ale ten duch orli nie poddałby się nigdy pod władzę drugiego człowieka, jak Konrad, którego dobywa z otchłani upadku Ksiądz Piotr, a potem, gdy ma się z nim rozstać, ten ostatni przekazuje go innemu opiekunowi:
Ty pojedziesz w daleką, nieznajomą drogę,
Będziesz w wielkich, bogatych i rozumnych tłumie,
Szukaj męża, co więcej, niżli oni umie;
Poznasz, bo cię powita pierwszy w imię boże,
Słuchaj, co powie. . .
A więc Mickiewicz znał uległość takich postaci. Ale sam wyłamał się z pod wpływu tego, który go istotnie na obczyźnie powitał „w imię boże“.
Gdyby Mickiewicz był duchem mniejszym, gdyby dopuścił do tego, iżby ktoś rozwinął w nim właściwości medjalne i robił z nim eksperymenty, zamiast wielkiej poezji Mickiewiczowskiej mielibyśmy ciekawe może „rewelacje*1, może nawet „z tamtego świata“, ale one nie byłyby dziełem tego, który o sobie mówił:
Kiedy rozumne, gromowładne czoło,
Zgiąłem przed Panem .. .
a nie przed hypnotyzerem.
Mickiewicz w trzeciej części Dziadów przedstawia Konrada,, improwizującego z towarzyszeniem lletu w stanie medjalnego zachwycenia:
Wznoszę sięl lecę! tam na szczyt opoki —
Już nad plemieniem człowieczem,
Między proroty-
Ale w tern zachwyceniu Konrad nie czuje się władcą. Nagle woła:
Cóż to? jaki ptak powstał i roztacza pióra,
Zasłania wszystkich, okiem mię wyzywa . . .
To kruk olbrzymi — ktoś ty? ktoś ty, kTuku?
Ktoś ty? — jam orzeł! — patrzy kruk — myśl moją plączel
Byliśmy świadkami podobnej improwizacji medjum w stanie rozszczepienia się świadomości, gdy inna osobowość przez nie przemawiała. Nagle improwizacja się urwała.
Współwięzień mówi o Konradzie nieprzytomnym rzecz znamienną:
E, ja wiem, co to znaczy — Czasem nań napada Takie szaleństwo: długo śpiewa, potem gada,
A jutro zdrów jak ryba.
Więc wypada stawić kwestję inaczej. Mickiewicz nietylko nie tworzył w stanie medjalnym, ale sam dał nam charakterystykę takiej twórczości.