Dalej osobliwość niezwykła, to gabinet numizmatyczny biskupa Ignacego Krasickiego, blizkiego krewnego dziedziców Malejowieckich Orłowskich.
Bywał tu często ów książę biskup Warmiński, przyjaciel Stanisława Augusta. Ów rozgłośny autor „Satyr“, „Bajek", „Monachomachji", „Do-świadczyńskiego" j tylu innych.
Ileż to razy widziano biskupa Warmińskiego, czytającego w salonie Malejowieckim swe rękopisy i snującego tu myśli do dalszych arcydzieł.
Tu rozpoczął swą „Historję na dwie księgi1 podzieloną"
Tu też zostawił szczególnie piękny zbiór medali greckich, monet półwyspu Hiszpańskiego, Olbijskiego i rzymskich kolonjalnych.
Gabinet ten, dopełniony potem przez synowca biskupa, hr. Ignacego Krasickiego, został podarowany do Malejowiec Janowi Onufremu Orłowskiemu.
Z gabinetu do sali z buazerją się wchodziło. Tu oko pieściły płaskorzeźby, w dębie i orzechu cyzelowane, odrzwia, nadproża i supraporty ciekawe. Dalej sala, stiukami o deseniu empirowym pokryta. Misterne girlandy, palmety, kwiatony, osty stylizowane. U pułapu pająk kilkoramien-ny bronzowy z kryształami o fjolecie dobrym. Jeszcze sala z porcelaną saską, sewrską. Szczególnie sewry, dobrze złocone matowo, i kwiatami róży i f jołka ornamentowane- Figurki z porcelany dobre w układzie i w ruchu.
Nak ażdym kroku miałeś tu ślady dużej kultury i umiłowania piękna.
Portrety rodzinne, wykonane przez dobrych artystów polskich i francuskich, dobrze następne salony zdobiły
W parku dużo waz greckich z ptaskbrzeźbą, jakaś ruina starogrecka, z kolumnadą trochę nadłamaną, jakiś wodospad z paszczą lwa rozwartą.
Inna znowuż kaskada na 50 stóp wysoka, pod nią w skale wykute jaskinie z ołtarzami i posągami świętych.
Dalej łazienki rzymskie, ptaszarnie z egzotycznymi okazami, figami i bogate oranżerie.
A gdy się park kończył, to był taki jar głęboki z wąwozami, pieczarami, parowami; za jarem naprzeciwko pałacu ruiny opuszczonej i zapomnianej bazyljańskiej świątyni i klasztoru.
Klasztor przez niejakiego Wawrzyńca Pepłowskiego fundowany a przez Janiszkiewfcza, episklopa Podolskiego konsekrowany. Miał swego czasu ihumena, oraz opata, z sześcioma zakonnikami.
Przyszedł kiedyś do klasztoru niejaki Hanibal, taki wódz Hajdamaków. Ze swą hordą na ihumena napadł.
Horda w Sorokach grubych, słoniną smarowanych, w szarawarach i łapciach, ze spisami i! samopałami, na koniach jak wiatr lekkich, na wszystkie strony rozpędzonych.
26