198
mniejszego śladu trucizny nie znalazłem. Zjechała do mnie komisya, złożona z prezesa policji, sędziego śledczego i lekarza. Lekarz ciało jeszcze raz poddał sekcji, obejrzał mój protokół z rezultatu badania i potwierdził to samo, co ja, że hrabia otruty nie został.
— Ach! zawołał Raul, kiedy Gilbert skończył swoje opowiadanie — to jakaś szczęśliwa gwiazda albo raczśj opatrzność wprowadziła pana w te strony, żebyś stał na straży mego honoru. Widocznem jest bowiem, że jakaś nieznana, zbrodnicza ręka, pragnie mojój zguby, usunięto trupa, żeby uczynić prawdopodobnem ciążące na mnie podejrzenie.
— W interesie teraz moim i pańskim leży, prawdziwego zbrodniarza wyśledzić — odparł doktór Gilbert, — sądowi potrzeba dowodów. Wiedz pan bowiem, że śledztwo dalój się toczy i że pan ciągle będziesz pod pręgierzem zarzutów, dopóki sąd nie będzie miał niezbitych dowodów, żeś pan niewinny... Masz pan zatem podejrzenie na kogo?
— Nie. Dniem i nocą rozmyśliwałem, ale nie mogę znaleść żadnego winowajcy w moim umyśle. Nie jestem w stanie podać kogośkolwiek nawet w podejrzenie.
— Ale powtarzam panu, że musimy zbrodniarza znaleść, bo trybunałowi potrzeba dowodów, inaczej pan zostaniesz potępiony,.
— Mój Boże, ale gdzież to szukać tych dowodów?
— Będziemy szukać razem, a pewny jestem, że winnego znajdziemy. — Czy nie masz pan jakich osobistych nieprzyjaciół ?
— Nie, zresztą podczas choroby wuja mało gdzie wychodziłem, mało się z kim stykałem, nie miałem sposobności rozmawiać z ludźmi a tern mniej mówić źle o kimkolwiek.
— Trafiają się jednakowoż tacy nieprzyjaciele, którym nie potrzeba nie złego wyrządzić a wyradza się u nich nienawiść .. widywałeś się często z Filipem de Garennes?
— W ostatnim roku tylko dwa razy. Raz, kiedy Filip wraz z swoją matką jprzybyli do hrabiego de Yadans, chcąc się z nim zobaczyć, mocno wtedy rozchorzałym, drugi raz gdy hrabia umarł.
— Czy hrabia przyjął wtedy obu ?
— Nie. Nie lubiał ich. Ażeby się z nimi nie zetknąć, kazał przezemnie grzecznie im powiedzieć, że stau zdrowia nie pozwala mu na przyjęcie ich.
— A przy jakićj sposobności spotkałeś się pan z nim po raz drugi ?
— Hrabia de Yadans umarł późno w nocy. Rychło rano nazajutrz poszedłem do Filipa i jego matki, zawiadamiając ich o śmierci nieodżałowanego wuja mego i prosząc ich zarazem żeby mnie na krótki czas zastąpili przy jego zwłokach. Ja w tym czasie wystarałem się o pozwolenie , przewiezienia zwłok do Compiegnó.
— Czy baron de Garennes długo pozostawał przy zwłokach?
— Najw3Żej dwie do trzech godzin i przez .ezęść następującej .nocy.
— Czy wiedziałeś, że hrabia de Vadans miał córkę?
— Nie panie, daję na to słowo honoru.
— Czy wiedziałeś pan, że zmarły wuj pański zostawił testament?
— Dotychczas jestem przekonany że nie.