196 HISTORJE GWIAZD WOJSKIEGO
Mleczny gościniec, czyli Droga Mleczna, występuje u Mickiewicza jako szlak, którym dążą duchy. Jak wiemy z Przypisów Karłowicza do Tylora Cywilizacji pierwotnej, lud polski daje Drodze Mlecznej następujące nazwy: „Droga duchów błogosławionych do raju“, „Droga do Częstochowy", Droga do Jerozolimy" , „Droga świętego Jakóba", „Droga z raju do nieba", „Trakt albo gościniec, którym chadzają mieszkańcy niebiescy", „Droga, którą udeptały anioły", a ponieważ Droga Mleczna się rozdziela, przeto niektórzy mniemają, że jedna część jej prowadzi do nieba a druga do piekła.
Rzecz znamienna, że te same pojęcia znajdujemy u pisarzów starożytnych. Cyceron w „Somnium Scipionis" powiada, że Droga Mleczna jest gościńcem duchów. Macrobius w „Komentarzach do snu Scypiona" (I, IV, 4) powiada to samo. Droga Mleczna jest mieszkaniem duchów. Jest gościńcem dusz bohaterskich wedle Maniliusa (I, 758—761).
*
I to wiadomo także u starych Litwinów (A wiadomość tą pono wzięli od rabinów),
Że ów zodya\owy Smok długi i gruby,
Który gwiaździste wije po niebie przeguby,
Którego mylnie wężem chrzczą Astronomowie,
Jest nie wężem, lecz rybą, Lewiatan się zowie.
Przed czasy mieszkał u) morzach, ale po potopie Zdechł z niedostatku wody; więc na niebios stropie Tak dla osobliwości, jako dla pamiątki,
Anieli zawiesili jego martwe szczątki,
Podobnie pleban Mirski zawiesił W kościele Wykopane olbrzymów żebra i piszczele.
Wyrażenie „zodjakowy Smok" nie powinno nas mylić. Mamy je tu zamiast „niebieski Smok", albo „gwiezdny Smok". Tak uczeni współcześni zamiast „planisfera z Dender piszą „Okrągły zodjak z Dender" w przeciwstawieniu do „prostokątnego*1, przyczem planisfera okrągła zawiera prócz zodjaku wszystkie konstelacje hemisfery północnej i prócz tego upostaciowania planet etc.
Że tu chodzi o Smoka a nie o Hydrę, wskazuje wiersz „Którego mylnie wężem chrzczą Astronomowie". I tak Manilius na-żywa go „Anguis" (I, 306; V, 19), tak samo Owidjusz (Metamorfozy II, 138) a zaraz dalej „Serpens" (II, 173). Zastanawia się też nad tem Ideler (Stemnamen, str. 33).
Wedle psalmu CIV, 26 Lewiatan mieszka w morzu. Wedle traktatu Talmudu Babilońskiego Baba Batra (fol. 74 — 75) Jordan, wypłynąwszy z jaskini Paneas, mija morze Sibki (jezioro Hule), morze Tyberjadzkie, czyli jezioro Genezaret, morze Wielkie (Martwe) i wpada do paszczy Lewiatana. Gdy Lewiatan jest głodny, zieje z paszczy takim żarem, że głębia kipi. Kiedyś Bóg sprawi biesiadę uczonym w Piśmie, uczęstuje ich mięsem Lewiatana, a tego mięsa będzie tyle, że uczeni w Piśmie będą w Jerozolimie resztkami handlowali. Ze skóry Lewiatana Bóg porobi dla Żydów pobożnych altany, resztę zaś skóry rozwiesi na murach Jerozolimy, i uderzy taki blask, że widać go będzie od jednego końca świata do drugiego.
Wedle mniemań żydowskich Lewiatan był istotnie rybą (Levy, Neuhebraeisches und chaldaeisches Woerterbuch II, 486). Żydzi widzieli go też w Smoku niebieskim (Robert Eisler, Wel-tenmantel und Himmelszelt, str. 390 w przypisku).
*
Z powyższych faktów widać, że Mickiewicz, pisząc Astro-nomję Wojskiego, posiadał doskonałe przygotowanie humanistyczne co do wszystkich szczegółów. To, co powiada o Wojskim, że historje gwiazd zbadał z książek albo słyszał z podania, stosuje się przedewszystkiem do niego. A jeżeli już sięgał do książek, to na pewno do dobrych.
Ale zachodzi inne pytanie.
Czy obraz nieba soplicowskiego z księżycem wschodzącym i z wielkim kometą jest rzeczywisty, czy też urojony? I czy da się sprowadzić do ścisłej daty, która pozostawałaby w zgodzie z datami akcji dzieła, czy też nie da się sprowadzić?
A wreszcie: czy kwestja, którą poruszamy, jest dostatecznie ważna i zasługuje na rozpatrzenie, czy też nie zasługuje?