39
WALKA Z RAJĄ
Potem zabraliśmy się do wyplątywania żółwi, które się zupełnie w sieć obwinęły. To zabrało nam wiele czasu. Obydwa były zielone, jadalnego gatunku, jeden ważył 40, a drugi 102 funty. Na kilka dni mieliśmy zapewnioną pieczeń i zupę żółwią, a przyznam się, że nic smakowitszego nie jadłem jeszcze w życiu.
Sieć była fatalnie porozrywana. Trzeba było zabrać ją do miasta i dać do naprawy. Przy podnoszeniu okazało się, że czemś jest jeszcze obciążona. Wyciągnąwszy ją zupełnie, przekonaliśmy się, że było w niej 5 ślimaków, które, pełzając po dnie, utkwiły w okach sieci, i 6 langust. Langusty są wyśmienite. Co do mnie wolę je od angielskich homarów. Miały przeciętnie po 7 funtów wagi.
Na reperację sieci potrzeba było co najmniej kilka godzin, niezwłocznie więc wyruszyliśmy zpowrotem do Black River. Niespodziewanie zadęła morka z pełnego morza, naganiając falę, i w powrotnej drodze musieliśmy czerpać gwałtownie. Wylądować też nie było łatwo, bo do brzegu przybijała wielka fala. Udało się to nam wreszcie w ten sposób, że wyskoczyliśmy w płytką wodę i, trzymając czółno między sobą, przeciągnęliśmy je na grzbiecie fali. Griffiths spędził resztę dnia na naprawianiu sieci, ja zaś na doprowadzeniu do porządku mego rynsztunku.
Następnego ranka Griffiths przybył bardzo wcześnie. Tym razem śnił mu się sen nieszczęśliwy. Sen Griffiths a sprawdził się o tyle, że dzień rzeczywiście był stracony. Sieć, jak się okazało, wymagała paru dni naprawy. Wskutek silnej morki i fali z morza nie można było zdobyć przynęty. Pozostawało tylko uzbroić się w cierpliwość.
Następnego dnia jednakże powierzchnia zatoki była zwierciadlana. Dostarczono przynętę i postanowiliśmy udać się na połów raj. Wody okoliczne o dnie mulistem, pokrytem wodorostami, zdawały się obfitować w raje. Tym razem przedsięwziąłem wszelkie środki ostrożności, zdając sobie sprawę z niebezpieczeń-