30
Bart. Aha! Z tego powstały wsie o wielkich pańszczyznach!
Stan. Nieinaczój. Dzieci takich rodziców niewolników, weszły w powinności swoich rodziców. Tak zapewne powstały osady Ruskie wśród Mazurów. Pojmiecie źe z czasem wieś taka lepićj była uprawioną, jak inna o małój pańszczyznie. Z czasem się i to zapomiało, źe to były osady z wojennych niewolników; więc właściciele wsi sąsiednich widząc pożytek z usilniejszego obrobienia, starali się podnieśd u siebie powinności swoich wieśniaków. A źe byli uzbrojeni, odważni, zaś pomiędzy ludem mało było odważnych coby się opierali, bo kto był odważniejszym, ten najczęściej z własnej woli stawał się rycerzem, więc im wię-cój było wojen, tern cięższe stawały się powinności wieśniaków względem panów. Pojmujecie, źe coraz to większa różnica powstała pomiędzy niemi.
Młyn. To pojmuję. Ale chód rozumnych pozostawało coś pomiędzy ludem. Czy to ci nie mogli znaleśd jakiój na to rady?
Stan. Najprzód wtenczas szkół było mało i panowie mało mieli nauki. Zaś kto miał rozum, czy to z pomiędzy stanu rycerskiego, czy z ludu pochodził, mógł zo-stad księdzem. Stan duchowny miał już wtenczas wielkie w kraju znaczenie. A do tego zmiany, ucisk, nie przychodziły raptem. Stopniowo, powoli, niewola jednych, wpływała na ograniczenie wolności drugich. Często bez postrzeżenia się wieśniactwa, a może i szlachty.
Bart. To taki duchowny jeżeli pochodził z ludu, mógł przecie ujmo wad się za ludem.
Stan. Tąk się też zapewne nieraz działo. Ale pojmujecie, źe religija Chrystusa, całą naukę zasadza na sercu. Zapewne to wpływowi Chrześcijaństwa przypisad potrzeba, źe wielka większośd tych panów, stojących z odwagą i prawem mocniejszego naprzeciw ludu, nie mającego żadnych praw pisanych, uważała się jakoby ojcami tego ludu, który w niedostatku zapomagad, w cho-\ robie leczyd, któremu dad wszelką radę, j było powinnością ich serca.
| Cieśla. A jak pan trafił się zły?
IStan.Tam jeszcze, jeżeli kto mógł poradzie, to chyba wpływ sumienia. Mało było praw pisanych; lecz chodby i były? Wszakże niekoniecznie pan, może i sąsiad dokuczyć, jeżeli nie sumienny a możniejszy.
Młyn. Tod to prawda. Ale to z tych niewolników kraj musiał się zaludniać?
Stan. Gdy król był wojownikiem, co umiał przenieśd wojnę w kraj obcy, to kraj pomimo wojny kwitnął. Lecz jeżeli trafił się na tron człowiek bez odwagi, nie umiejący wojowad, to znowu sąsiedzi napadali niszczyli, palili i często ludnośd polską u-prowadzali ze sobą.
Bart. To już król musiał wojowad! Stan. Jak widzicie. Gdy sławą poprzedzony młody Bolesław powrócił do Płocka, które to miasto był sobie wtedy na mieszkanie upodobał Władysław Herman, zastał ojca śmiertelnie chorym. Wkrótce po śmierci ojca wstąpił na tron, z zadowolnie-niem całego narodu. Tak jak ojciec postanowił, dano częśd kraju w zarząd Zbigniewowi. Królem zaś Polski uznano siedemnastoletniego Bolesława. Zbigniew jednak nie długo się utrzymał w swoim. Zazdrośny knował zdrady naprzeciw bratu. Dla poskromienia jego odjął mu Bolesław Pomorze i Wielkąpolskę i zostawił go tylko przy Ma-1 zowszu. Aby mied więcój siły naprzeciw ‘ Czechom i Pomorzanom, zawarł Bolesław przymierze z Świętopełkiem księciem Rus-i kim, i ożenił się z córką jego Zbisławą. Jeszcze nie ukończyło się wesele, gdy mu znad dano, źe zbuntowani Pomorzanie i poganie Prusacy gotują się napaść na Polskę, ! zaś Czechy już wpadli i plondrują. Bolesław śpieszno wziął się do oręża. Wojsko podzielił, połowę pod naczelnictwem wojewody Źelisława posłał z rozkazem wtargnięcia na Morawy, ażeby wojsko Czeskie j tam odciągnąd i nie dad mu sposobności złączenia się z Pomorzanami. Drugą poło-\ wą dowodził sam Bolesław i poszedł ku