110
cławiu umarł. Niedługo potem i Marya Ludwika ze zmartwienia, że na nic się nie przydały wszystkie jój zabiegi, swoje pełne troski zakończyła życie.
Zosia. Tod ona nic złego nie chciała, gdy chciała, ażeby za życia króla naznaczono następcę ?
Stan. Gdyby to była popierała nie dla własnych widoków, ale dla dobra kraju, może byłaby i uzyskała. Nie byłaby przynajmniej zostawiła za sobą nienawistnój pamięci. Zaś kraj burząc przez zemstę, zasłużyła na złe wspomnienie w bistoryi i usprawiedliwiła podejrzenie, że tylko dla widoków osobistych lub rodzinnych działała.
W samój rzeczy było się czem zatru-dnió w kraju, królowój dobrze źyczącój narodowi, i mającój serce ludzkie. Ciągłe wojny, ztąd głód, a w następstwie okropnie grasujące morowe powietrze, wyludniały wsie i miasta. Handel, rzemiosła, rolnictwo upadały. Szlachta coraz to mniój wykształcona, bo uczyó się nie było kiedy, ciężyła dowolniój jak dawniój na wieśniakach. Panowie pomiędzy sobą niezgodni, nie mogli ani dostatków, ani pokoju używad. Kobieta zdolna i wpływ na umysły wywierająca, jakże mogła zdziaład wiele dobrego, gdyby zamiast kłócid, chciała była godzić umysły? Wiele jeszcze złego i zkądinąd znajdowało się w kraju. Obyczaje stawały się coraz to wolniejsze.
Mody francuzkie wypierały obyczaj, strój i mowę ojczystą. I prześladowania religijne ńie ustawały, chód Jan Kazimierz tego nie popierał—ale był słabym, więc jak żonie tak i innym pozwalał na takie rzeczy, których wcale nie pochwalał. Odsuwając ludzi innych wyznań od urzędów, wiele ludzi zdatnych i ich zdolności odjęto Kzeczypospolitój.
Aryjanów wygnano dla tego, że o zmowy ze Szwedami padło na nich podejrzenie. Silna dłoń i wola stała, może nie byłaby jeszcze potrafiła odsunąd wszystkie te nędze od kraju. Cóż dopiero słaba ręka i chwiejna wola Jana Kazimierza.
| Utrudzony nakoniec ciągiem ucieraniem się z przeciwnościami, stargawszy siły w wojnach i pracach rządu, zapragnął spo-\ koju. Zwołał sejm w Warszawie, i pomimo i proźb i żalu, złożył koronę w ręce narodu,
\ roku tysiąc sześćset sześćdziesiątego ósme-i go. Przyznano mu dochód stały. Pojechał j do Francyi i tam w cztery lata potem i umarł.
i Bart, I lepiój się działo w Polsce po \ jego ustąpieniu?
! Stan. Wiecie, że na dolinie lub na wierz-j chołku góry stoi się najbezpieczniej. Na \ pochyłości trudno się utrzymad. Trzeba ko-5 niecznie albo dostać się na górę, albo zejść J na dół. Aby wyjść na górę potrzeba siły, s zaś stan narodu Polskiego był chorobli-< wym, zchodziło więc na dół.
Znowu wielu książąt ubiegało się o koli ronę. Najsilniejsze stronnictwo które była \ jeszcze utworzyła zmarła królowa, popie-\ rało Francuzki ego księcia Kondeusza. Lecz \ przywieść do zgody wszystkich nie było i można. W tern przypadkiem ktoś zawołał: Na co nam obcego! Ot niech będzie kró-i lem Michał Wiśniowiecki! A że niegdyś i Jeremiasz Wiśniowiecki ojciec Michała za-: słuźonym był krajowi, nagle i jednomyśl-s nie, prawie niechcący, okrzyknięto Michała | królem.
J Michał Wiśniowiecki dobrym był czło-\ wiekiem, ubogim, bo jego ojciec na wojnę którą popierał utracił majątek. Lecz nie-; miał ani zdolności ojca, ani jego sławy wo-| jennój. Czemźe znamienitym mógł się stad \ na tronie? Stronnictwo Francuzkie, które \ w nim widziało przeszkodę zamiarom swoim, i chód z razu ucichło, nie lubiło go wcale.
Jeszcze się więcój zniechęciło, gdy się oźe-! nił z arcykmęźniczką Austryacką, siostrą J cesarza Leopolda.
\ Wkrótce tylko cierpienia dała korona i królowi Michałowi. Prymas i hetman po-j stanowili złożyd go z tronu, tern bardziój, \ że i królowa temu przeszkodą byc nie mo~ \ gła. Nie lubiła go. Utworzono konfederacyą > w Łowiczu, w zamiarze osadzenia na tronie s Karola księcia Lotaryngii, albo młodego