Dziewiętnastego lutego przyszło nako-niec do wielkiej bitwy. O półtory mili przed Warszawą, stały dwa oddziały piechoty Polskiej, jeden oddział konnicy i cztery bate-rye armat.
Wszystko to nie było nawet ustawione w szyku bojowym, bo się Polacy w dniu tóm bitwy nie spodziewali. Nagle wysuwać się zaczęły z lasów zastępy Moskiewskie, bijąc z dział raptownie.
Bitwą tą pod cudzym imieniem rożka, żujący Chłopicki, jak najspieszniej wydał rozkazy, aby wzmocnió i uporządkować' obronę Polską. Ledwie naprzód wysuniony generał Żymirski, cofnął się ze swoim oddziałem do głównego wojska, kiedy generał Szembek rozkazujący wraz ze Skrzyneckim na lewym skrzydle, uderzył z wielką gwałtownością jednym tylko pułkiem na Moskali wysuwających się. Kilka batalionów wymordował i przymusił Moskali, źe się cofnęli.
Tymczasem armaty Moskiewskie ustawiono na kraju lasu i gwałtownie z nich strzelano. Naprzeciw nim dwa oddziały armat Polskich, chód nie słały strzałów tak licznych, nie z mniejszym jednak strzelały skutkiem.
Wkrótce bój srogi rozwinął się na ca-łój linii. Artylerya Moskiewska posunęła się ku środkowi armii Polskiój. Lecz Polacy w boju rozpaczliwym, rzucili się na nieprzyjaciela, tak bardzo liczbą przeważnego. Rozbili dziesięd batalionów, zabrali trzy sztandary, jedną chorągiew, zagwoździli cztery nieprzyjacielskie armaty i zdobyli sześd innych.
Wielka mnogośd jazdy Moskiewskiój wysunęła się teraz z lasu, lecz i tę odparto. Jakiś czas z równą siłą spotykano się na całój linii bojowój.
Nagle zdawało się, źe przemogą Moskale, wysunęli straszne tłumy wojska z lasku olszowego i swojemi armatami wprawili w nieporządek część piechoty Polskiój, i oddział generała Szembeka cofnąd się musiał. Wkrótce jednak stanął znowu ten oddział w porządku i wykonał straszliwy, \ rozpaczliwy napad bagnetami, poparty puł-< kiem innego oddziału.
Odparto Moskali, a teraz wojsko Pol-\ skie czas zyskało cofnienia się w porządku | o ćwierć mili drogi po za Wawr, gdzie się mogło lepiój ustawid.
Tu można się było śmielój potykad, gdy armaty Moskiewskie tyle szkody wyrządzić \ nie mogły. Lecz dnia tego cztery razy tyle zginionych przynajmniój liczyła armia Mo-\ skiewska co Polska.
j Moskale nie nacierali więcój i cofnęli się l do lasów.
s Noc ze strony Polskiój przeszła na zarządzeniu ustawienia wojsk, na dzień następny. Trzeba się było spodziewać silniejszego natarcia Moskali, gdy inne boczne | oddziały ściągnął Dybicz do siebie i zgromadził prawie całe swoje niezliczone woj-\ sko. Na drugi dzień ogień z dwiestu dzie-| sięciu armat ze strony Moskali, rozpoczął \ boje.
i Niezliczone tłumy wysunęły się z lasów s na Polaków, a jazda Moskiewska działała j ciągle przeciw armatom Polskim. Lecz ar-Polskę zasłaniała piechota Skrzy-o i jazda Szembeka po bohatersku.
I Bój był uparty. Polacy i stopy ziemi więcój zająd nie dali, jak jój już mieli w posiadaniu Moskale.
Oddział generała Rosena ucierpiał okropnie. Z trzech pułków zaledwie zostało tyle ludzi, ile potrzeba na formowanie dwóch batalionów.
Dybicz ściągnął znowu wojska swoje do lasów, i pomimo zawsze jeszcze potrójnój liczby nad wojsko Polskie, nie śmiał bić się ) dłużej.
j Prosił o krótkie zawieszenie boju, aby i ściągnąó jeszcze do siebie generała Szali chowskiego z jego oddziałem. Także gene-S rała Kreutza. Aby z całą armią i cztery-\ sta działami bój rozpocząć na nowo. Lecz Kreutz był potrzepany przez Dwernickiego, l który mu zabrał trzy armaty. Na Szachow-| skiego znowu uderzył Małachowski, a choć j zaledwie siódmą Częścią tój liczby co Szali chowski rozporządzał, przeszkodził mu je-