pięć dób bez ustanku i bez innego posiłku, jak garstka siana, zadawana co godzin ośm.
Aleksander Gwagnin, rotmistrz wojsk polskich na rycerza za Zygmunta III. pasowany, powiada, że w potrzebie Tatarzy ubiegali po mil 20 na dzień, na koniach, które żywiły się tylko liściem, chrustem i korzeniami z ziemi wygrzebanemi, że na tych koniach wpław bystre rzeki, takie n. p. jak Dniestr i Dniepr, z niesłychaną szybkością przepływali, i że te konie były nadzwyczaj na głód i trudy wytrzymałe. Niezawodną jest rzeczą, że konie te na matem przestają, oraz że są bardzo silne i wytrwałe, tak jak wszystkie konie rasy bardzo dawnej, zrodzone w kraju przyjaznym ich rozwojowi, a wychowane surowo i energicznie. Jeżeli koń jest dla innych ludów niezbędnem narzędziem wojny, rolnictwa i handlu, to dla Mongoła i Tatara, zwierzę to inne jeszcze ważne wyświadcza przysługi. Tatar żyje mlekiem klaczy, oraz mięsem źrebiąt i koni, ze skór końskich wyrabia sobie odzienie i namioty, z kopyt zbroje, ze ścięgien cięciwy do łuków a z ogonów bunczuki czyli sztandary wojenne. Ludy te pochodząc od Scytów hippomolków, końskie pijących mleko, zachowały wszystkie zwyczaje życia wojowniczego i no-madnego swych przodków. Do dziś dnia pasą oni liczne stada tabunnych koni, a mleko klaczy wystawione na fer-mentacyę przyrządzone przez kobiety i zwane Kumys, stanowi główny napój mongolskich, kalmuckich i tatarskich plemion. Do dziś dnia ludy te nie inaczej ze swemi obchodzą się końmi jak to w tych odległych czynili czasach, kiedy ich władzcy po nad granicami państwa grzebać się kazali i sypać nad zwłokami kurhany wysokie, niby groźne całości dziedzictw swoich strażnice.