Zenit pomyślności tego kraju był, jak to zawsze bywa, współczesnym z zenitem sławy koni sycylijskich. Monumentu Palermo, Agrygentu i Syrakuzy były wspólezesnemi z Dyoniziusza rączemi rumakami. Powiadają, że ten król, który później poszedł na nauczyciela do Koryntu, obwoził raz Platona zaprzęgiem siwoszów, w rydwanie którego sam był woźnicą, a lud wśród oklasków wykrzykiwał te wiersze Homera
„Oś się ugina i stęka od wagi Nauki mędrca i króla powagi."
Hieron miał stado na wyspie Ortygii, gdzie się wychowywały konie przeznaczone do wozów. Wyższość koni sycylijskich nad innemi dotrwała aż do końca istnienia państwa rzymskiego, które swym upadkiem i Sycylię w ruinę wciągnęło. W półtorasta lat po upadku Rzymu kościół posiadał jeszcze w Sycylii bardzo liczne stada, z których jednorazowie 400 klaczy wyprzedanemi za papieża Grzegorza wielkiego być miały.
W IX. wieku Arabowie opanowali tę wyspę i osadzili swych Emirów w Palermo, a rycerskie Maurów igrzyska zastąpiły wyścigi wozami i ćwiczenia młodzieży rzymskiej. XI. wiek nowych przyniósł dla Sycylii panów, był to czas, w którym normandcy pielgrzymi snuli się po świecie, zakładając królestwa. Synowie rycerza Haute-ville-le-Guichard założyli państwo sycylijskie po różnych zmiennego losu kolejach. Nie mamy dowodów, aby rasa sycylijskich koni uległa w tych czasach jakiejkolwiek zmianie lub krzyżowaniu z rasą północną. Konie, które z sobą Normandowie sprowadzili, nie były liczne, większa zaś ich część była końmi pochodowemi, a nie bojowemi, jak