45
Czasy nowożytne
świata, polegająca na współczuwaniu, współprzeżywaniu, które udziela się również sztuce. Zamiast otaczać czcią święty obraz, ukazujący się wiernym podczas obrzędów, wzywamy się w nowe, intymne życie, przedstawione na obrazie. „Estetyka wczuwania się“ jest niezbędna, żeby oddać sprawiedli* wość nowym dziełom sztuki. To, co własne i odrębne, to, co wyzwolone z konwencjonalnych prawideł, znajduje swój najwłaściwszy wyraz w rozluź* nieniu formy i kanonów, w nonszalancji i tolerancji, w nowej wolności działania i odruchowości, której oznaką plastyczną jest podkreślona bez* kształtność. To właśnie nazywa się teraz naturalnością i naturą. Taką na* rurę wszakże spotyka się, metyle wśród ludzi, którzy zadają sobie przymus wobec siebie, ile w krajobrazie, wśród zwierząt, wśród roślin, gdzie wszyst* ko rośnie samo, dowolnie i przypadkowo, wedle własnego prawa. Wśród tych stworzeń jest również człowiek istotą wolną, wolniejszą nawet, niż w ciasnocie wnętrza, które choćby było najbardziej indywidualnie urządzo* ne — zawsze przecież pozostaje architekturą i czemś ukształtowanem. W ten sposób rodzi się krajobraz i wraz z nim zespolenie się z naturą, ze zwierzę* ciem, i krzakiem, i kwiatem, wczucie się, które nawet w swej najbardziej nieokreślonej postaci pojmuje przynajmniej jedno u tych wszystkich nie* mych istot: swobodę, brak przymusu, naturę (ryc. 32). Natura nie jest więc pop ro stu tematem do malowania, lecz nowym ideałem wolności.
Jest rzeczą oczywistą, że w tej nowej naturalistycznej sztuce i kulturze ro* dzi się powtórnie to i owo, co posiadał już świat starożytny przy końcu swego rozwoju. Przypominamy helłenistyczno*rzymski portret i obraz ro* dzajowy, czułostkowość ludzi i czar nastrojowy krajobrazu, perspektywy i powietrzne dale płaskorzeźb marmurowych oraz etykę chrześcijańską z jej wysubtelnieniem stosunków ludzkich, znaj duj ącem swój najwyższy wyraz w miłości bliźniego. Wszystko to nie zginęło wprawdzie w średniowieczu, lecz zostało w płodny i stosownie do normatywnego ducha epoki nieubła* ganię konsekwentny sposób podporządkowane stylowi, formie, kanonom i w dziwny, nadzwyczaj twórczy sposób z niemi zlane. Pomyślmy tylko o tern, jak zakony mnisze i rycerskie, mimo istniejących surowych hierar* chij i stopni feodalnych, nierzadko wymagały od swych członków uprawia* nia czynności samarytańskich, jako jednej z najważniejszych cnót; pomyślmy o tern, jak konwencje, które kształtowały i nadawały pewne piętno typowe ludziom, normowały życie w domu (w klasztorze, w zamku, na dworze, nie jak w starożytności na forum lub na boisku) i że nawet nabożeństwo było przebywaniem z Bogiem w Jego domu, w kościele. Zagadnienie wnę* zrza, połączenie domu gminy i domu Bożego staje się wskutek tego wła* ściwem zagadnieniem średniowiecznego budownictwa kościelnego, podczas gdy świątynia antyczna jest zawsze mniej lub więcej cielesnym, zamknię* tym w sobie pomnikiem i pozostawia gminę nazewnątrz. Owo wnętrze ko* ścielne otrzymuje przytem pewien narzucający się kształt, wskutek swego zdecydowanego kierunku (ze wschodu na zachód) oraz pełnej prężności postawy swych podpór i staje się budowlą publiczną dzięki łukowatym otworom, które je łączą ze wszystkich stron ze światem.