m
wywarła na mnie wielkie wrażenie.'1 W tymże samym roku, porzucił zawód nauczycielski i przeszedł w stopniu adjunkta do Archiwum Głównego metryk koronnych. Tu nowe otworzyło mu się pole do badań i pracy: ale zdrowie nadwerężone nią z lat młodych już nie wracało, nie odzyskał sił czerstwości. Zmartwienia jakich doznawał na tój posadzie, podkopały je więcej. Po kilku latach niedostatku, zaczął widzićd piękniejszą dla siebie przyszłość. W. A. Maciejowski usuwając się w domowe zacisze i opuszczając zawód nauczycielski, zalecił jako następcę po sobie w Akademii Duchownej na katedrę literatury slarożytnćj, Muczkowskiego. To znacznie poprawiło los jego: niedługo wszakże mógł korzystać z tego dobrodziejstwa: już pochodnia życia jego dogasała powoli. Sztuka lekarska żadnej mu dać pomocy nie mogła. Na schu-dzonóm i zżółkłem obliczu, nosił wyraźne piętno cierpień, które znosić umiał z poddaniem. Rozwinęła się w nim gwałtowna choroba serca, i dużo krwi utracił. Ale nie kładł się na łoże i sam miał nadzieje dłuższego jeszcze życia. W nocy z dnia 6 na 7 Kwietnia 1852 r., jeszcze o godzinie 11 chodził po swoim pokoju: słyszeli krok jego domownicy. Nazajutrz drzwi przemocą otwarto, Muczkowski już nie żył. Umarł, widać bez boleści, i twarz nie okazywała żadnego cierpienia: była pogodna jak za życia. Leżał spokojnie by we śnie, trzymając pałec na ustach, jakby chciał wyrazić, że gdy za życia nie pragnął rozgłosu, i po zgonie chce w ciszy wspomnienie skromne swoje zachować.
„Największym pomnikiem nauki i pracy Muczkowskiego, zostanie dyplomalaryusz: Codex diplomaticns Regni Polonice. Dogiel nic nie napisał, a nieśmiertelnym jest w naszych wspomnieniach: tak i Muczkowski kamień wieczystćj 3ławy w Dyplomataryuszu sobie położył. Od lat dawnych gromadził i zbierał przywileje królów, odkrywał je w transumptach, w oblatach, w metryce koronnćj i przepisywał powoli. Kiedy przyszła Rzyszczewskiemu do głowy myśl piękna, natchniona, żebyte urzędowe, a najdroższe źródła naszej historyi za przykładem Dogielą unieśmiertelnić drukiem, Muczkowski stał się ex officio.z obowiązku, z urzędu, współtowarzyszem pracy, i.współwykonawcą myśli Rzyszczewskiego. Im się więcćj wczytujesz w te karty, tóm więcćj czerpiesz z nich nauki, lem większe bogactwo poznajesz. Tam wszystko zamknięte co tylko było w przyszłości, chociaż w jednej tylko cząstce historya narodu zewnętrzna i wewnętrzna. Wydanie Dyplomataryusza jest wszędzie faktem, bo Dyplomataryusz zwykle zajmuje się staremi wiekami o których mało śladów pozostało, a więc zawsze coś nowego powiedzieć mogli. Cóż dopiero u nas? Mają inne narody całe tomy Dypłomataryuszów, nie tylko ogół kraju obejmujących, ale jeszcze prowincyjonalnych, miejskich, kościelnych. U nas nie ma do tego jeszcze prawie żadnych zasobów. Dogiel zajmował się więcej stosunkami zagranicznemi Polski. Wkraczał już w dalsze historyczne okolice, Stronczyński dał tylko kilkadziesiąt wzorów pism dawnych. Tak Dyplomataryusz Rzyszczewskiego u nas jest nietylko faktem, ale i epoką. Od niego dopiero zacznie się szereg nowych poszukiwań, nowych wniosków: nowe światło wpłynie na przyszłość narodu. Dotąd jeden tylko autor Polski średnich wieków, który także wydał swój Dyplomataryusz, umiał ze starych nadań i przywilejów książęcych , wyłamywać fakta i tworzyć poglądy na dawno ubiegłe życie. Dzisiaj już te źródła dostępniejszemi się stają, i umiemy ce-lić ich wartość.