Co do [nieczytelne], to on robił na mnie takie wrażenie. Oboje razem mieli jakieś histeryczne miny. Zresztą nieszczęśliwy, szkoda człowieka.
Bardzo, bardzo mi tu smutno. Dziś w nocy ani oka nie zamknęłam. A rano zaczęła się znów słota!
Tutaj potworzyły się wesołe kółka. U Mokłow [?] co wieczór zbierają się i jedzą szynkę itd. Wycieczki, spacery, nawet buteleczki... coś tego... No... no! Pewna para żyć bez takich bibek nie może. Nic nie pomoże, żadna tragedia, która widocznie dla widzów jest tragedią, a dla głównych działaczy komedią.
Co Ci więcej napiszę? Chyba już nic. Boli mnie jeszcze gardło i w kącie coś tam jeszcze jest. Gdyfcjr słońce, pogoda, ciepło — to prędzej by się to szkaradztwo skończyło. A tak! Ciekawa jestem, co mi odpowiedzą z magistratu co do mieszkania. Może oddadzą.
Czy wysłałeś już obraz? Ja sądzę, że tak. A portret Pert[aka], pamiętaj, rób od razu, bo to robisz doskonale. Gdy zaczniesz wygładzać, to psujesz. Zbytek gorliwości gasi to, co było z natchnienia w dziele sztuki, a co po gładkiej robótce, jeżeli widać, że jest przemęczona i nie ma w niej poddania się wrażeniu chwili!
Co do mamy [Malwiny Janowskiej], to, mój Uńciu, znamy ją dobrze i wiadomo, co to u niej „nic nie jeść”. Będzie jadła mięso dwa razy na tydzień, a kiełbas starych, słoniny, tłuszczów, kawy, śmietany, masła, herbaty niezliczone ilości. Kto już zapadł tak silnie jak ona na owe moczany, to musi przecież pozbyć się tych, które pooblepiały ją całą — i, broń Boże, nie wytwarzać nowych. Po prostu tak żyć jak ja, tylko w większych ilościach wszystko, a wystarczy do utrzymania życia i schudnie się, a nie tyje. Gdy powiedziałam Tamjawskiemu], że mama tyje, powiedział: „Bo je ponad miarę i nad potrzebę.” Ten nadmiar nie może być zużyty przez organizm, więc tworzy się jakby zapas w spiżarni w formie tłuszczu. Gdyby mama przez tydzień przegłodziła się tak, żeby aż płakała, organizm by uporządkował się sam. Teraz jest przyzwyczajony do ilości pokarmów na 2 cele.
193
>3 — Zapolska — Listy. t. II