co wyraził w testamencie: „Żyłem oszczędnie, abym przez moją oszczędność mógł nieść pomoc zostającym w potrzebie." Iluż tśż nie doznało jego pomocy za życia, a po zgonie cały majątek znaczny, rozdał to na szpitale i zakłady dobroczynne, to na cele naukowe i urządzenie dóbr Hrubieszowskich. W czasach niedostatku skarbu publicznego za czasów Księstwa Warszawskiego, nie tylko nie pobierał należnój pensyi, ale nadto własną hojnością, wspierał często podwładnych i do wytrwałości zachęcał (*). Przeznaczoną summę na wystawienie pomnika dla Mikołaja Kopernika, miał zawsze w pogotowiu w swojóm mieszkaniu; obawiając się jednak aby nie był okradziony, kazał sporządzić wielką Szkatułę żelazem okutą, i tę kamieniami napełnioną w sali biblijoteki swojój pod stołem złożył, pieniądze zaś w workach, w szafach za książkami zachował, o czśm po śmierci jego- dopióro się dowiedziano. Lubiąc teatr, bo to była jedyna jego rozrywka, bywał często lak na polskich jak i francuzkich widowiskach, ale zawsze na paradyzie. Aby go zaś qie poznano, przywdziewał na głowę rudą perukę. Młodzież przecież szkolna, jak i uniwersytetu, którój paradyz był ulubionym w owe czasy ..miejscem, znała dobrze Staszica, pomimo jego peruki, i jeżeli się kiedy spóźnił, to zatrzymywała dla niego ulubione jemu miejsce. Pamiętam jakiem nieraz trzymał z kolegami tę ławkę przy filarze, i zasiadał miejsce Staszica, dopóki nie przybył. Wtedy dopiero rozsuwaliśmy się z uszanowaniem, a Staszic z wdzięcznym uśmiechem, kłaniał głową i wówczas zciągał z wyniosłego czoła rudą perukę. Na paradyzie w pobliżu Staszica zasiadał często młody człowiek, równie wielki zwolennik sceny narodowój i ze szczególną bacznością i zajęciem przysłuchiwał się sztukom. Zwrócił uwagę na siebie tego ministra; w poufnój rozmowie, dowiaduje się, że to jest uzdolniony ślusarz, który po kilkołetniej wędrówce, pragnął zagład swego rzemiosła udoskonalony rozwinąć w Warszawie, ale brakło mu funduszu. Staszic wypytawszy się ze szczegółami o potrzebnój do lego summie, gdy następnie wywiedział się i o zdolnościach i dobróm sprawowaniu młodzieńca, bezimiennie przesłał mu 10,000 złp. za które znakomity zakład ślusarski założył, który dotąd się utrzymuje (2). Nie tylko był sam dobroczynny, ale wpływem i powagą swoją, innych do czynienia dobrze zachęcić umiał: wśród wielu; przestaniem na jednym przykładzie. Kiedy szło o założenię instytutu głuchoniemych w Warszawie, a mający mu przewodniczyć, zrażony trudnościami, chciał odstąpić chwalebnego zamiaru, Staszic rzekł do "niego z zapałem: „Jesteś kapłanem! jeśli czujesz w sobie zdolność zrobienia przysługi chrześcijańskiej rodakom, na której im zbywa, masz obowiązek sumienia, i nic od niego odstraszyć cię nie powinno." Te słowa trafiły do szlachetnego serca, zacnego kapłana; i powstał Instytut Głuchoniemych. Stary skromny koczyk i para starych koni, klóremi powoził równie stary furman Antoni, znane były powszechnie w całój Warszawie. Zarzucony ogromem pracy, 'często przed objadem nie mógł skończyć sesyi wydziału przemysłu i kunsztów w Ministeryum spraw wewnętrznych, dla tego odkładając na wieczór, dalszy ciąg
(') Zip. 200,000 przeznaczył Staszic na szpital Dzieciątka Jezus, 200,000 na założenie domu zarobkowego, 60,000 na utrzymanie czwartego profesora w szkole hrubieszowskiej w Hrubieszowie; 140,000 na wydział kliniki w Uniwersytecie Warszawskim i utrzymanie w niej kilku osób, pomieszanie zmysłów cierpiących, 45,000 poświecił na Instytut Głuchoniemych. Służących hojnie opatrzył.
(a) Jest to zakład zmarłego już Taszyńskiego, który pozostała wdowa utrzymuje w równie świetnym stanie, w jakim był za życia jćj mąża.
28