XXXII
Sieradzki, porucznik. Sierawski, kapitan. Skaliński, podporucznik.
Sierakowski podporucznik. Skarżyński Kazimierz, porucznik. Skarkowski, szef bataijonu.
czasem jenerał Dąbrowski z drugiój strony ścieląc ich trupem zostaje na swoich pozycjach. W tym chwale bnym dniu Brygada Kołyski, przed tym Łaznińskiego dokazywała cuda: rzadki przykład aby kawalerja atta-kowała baterje: ona to czyniła: z szablą w ręku odzyskuje opanowane już przez prusaków niektóre baterje polskie, przy nich się utrzymuje, spędza z miejsca na miejsce silnie aż do stanowisk. Niech mi się tu godzi Brygadjerowi Dunikowskiemu, który w tym ataku poległ śmiercią bohatyra, imieniem wszystkich polaków poświęcili, wieczną pamięć, uszanowanie i wdzięczność.
Już w tych stronach wszystkie usiłowania Króla pruskiego męztwem Polaków były udaremnione, który nakoniec ze stratą znaczną cofać się musiał do swego obozu. Tylko nieustanny jeszcze ogień z ręcznćj broni i huk dział słyszeć się dawał od Bielan i Młocin. Naczelnik N. posyłając do jenerała Rymkiewicza z zapytaniem się czy niepotrzebuje jakiego sukursu: z ukontentowaniem dowiedział się że i tam nieprzyjaciel ma się ku rejteradzie straciwszy także nie mało ludzi. ] tak ten dzień, który cały trwał w ogniu, zupełnie zatarł plamę orężowi Polskiemu dnia 26 zadaną.
Tu Król pruski już jasno poznawał, że wszystkie jego dalsze zabiegi będą daremne i koniecznie przyjdzie odstąpić od oblężenia. Użył wprawdzie jeszcze 29 i 30 często powtarzanym i silnym szturmem mocy oręża swego, lecz już nadto był słabym aby się mógł oprzeć orężowi polskiemu.
Przyszło do tego że N. naczelnik , mając się dotychczas tylko odpornie, przez słabość sił swoich w porównaniu z nieprzyjacielskiemi, po tak wielkiej stracie Króla pruskiego, w dniu 28 już się mógł odważyć na kroki zaczepne.
Jenerał Rymkiewicz odebrawszy od N. naczelnika ustne zlecenia, uderzył z dnia 30 na 31 na brzezinę Wawrzyszewską, z którćj lokowany bataljon strzelców pruskich wypędził ze stratą znaczną aż za Wawrzy-szewem i ich tu założony atakował obóz. Trwała bitwa długo i byłby go zniósł, gdyby kawalerja niechybiła dyspozycyi tegoż jenerała.
Od tego czasu Prusacy, czynić zaczęli wszelkie gotowości do odmaszerowania, zwłaszcza gdy im i amu-nicyi braknąć zaczęło, której przez wszystek czas nieoszczędzali, a na ostatek wiadomości niepomyślniejsze, coraz straszniejsze z Wielkopolski, zmusiły Króla pruskiego do odstąpienia.
Pierwszego Września jenerał Rymkiewicz znowu od N. naczelnika odebrał ordynans, na drugi dzień obóz Króla pruskiego atakować. Ten jenerał z wieczoru wszystkie do tego kroku uczyniwszy dyspozycye, w pewności pomyślnego skutku po północy wymaszerował z pod Bielan, i uszykował się do boju, aby równo ze świtem uderzyć. Awansuje lecz tylko znajduje pikiety i widety pruskie zostawione dla ukrywania i zasło-nienia rejterującćj ich armii. Po małćj utarczce rozpędza ich i natychmiast komenderuje dwie brygady. Kołyski i Kopcia które dopędziwszy tylną jej straż nacierają, a zabrawszy niemało niewolnika i różnych wozów z rekwizytami obozowemi z wielą innemi rzeczami i bielizną królewską, wracają szczęśliwie do obozu.
Straż obozowa ze strony nieprzyjaciół tak mocno była utrzymywaną jak zawsze: nikt nie mógł wiedzieć, że ich obóz już z północy był ruszył. Dopiero o tym dowiedział się N. naczelnik i Warszawa od jenerała Rymkiewicza, napełniwszy tą oddawna pożądaną wiadomością, pomyślnością wskroś serca wszystkich obywateli. Rejterada ich tak była spieszna, że po drodze zostawiali chorych, a w Błoniu znaczny magazyn różnego zboża, który dla Warszawy gdzie się już okazał niedostatek chleba, największym był skarbem (1).
Zaraz posłano liczne patrole na obserwacye uchodzących spiesznie nieprzyjaciół.**
Ustęp ten pamiętnika jenerała Rymkiewicza, tym więcej zajmujący, że właśnie daje nam obraz walki w tych miejscach, które opisujemy w naszym dziele, jak Powązek, Wawrzyszewa i t. d. Należy on i do kroniki Warszawy, a obejmuje szczegóły takie, których napróżno szukalibyśmy w urzędowych raportach.
(1) Przywiodę ta szczegół z lego okresu, który mam od jednego z naszych wojowników, służącego wówczas w kawa-leryi narodowej .
Wśród popłochu prusaków, przy cofaniu się szybkim z pod Warszawy: zapomniano jeden bataljon piechoty zostawiony między Wawrzyszewem a Bielanami. Stary major pruski dowodzący nim, ujrzał zapóźno, źe armia cała go opuściła. Dostrzeżony przez naszych; dano znać jeździe najbliższej, która go wkrótce ze wszystkich stron otoczyła. Niezuano wtedy rotowego ognia: piechota raz tylko ogoia przeciw jeździe dawała. Wytrawny major pruski, skoro ujrzał szarzę jazdy Polskiej—zakomenderował bałt! a gdy kolumna piechoty stanęła, kazał wziąśę na cel—ale nie strzelać. Jazda nasza, spłoszona tym manewrem, odstąpiła: ponawiała kilka razy atak—ale tym samym sposobem ów stary major powstrzymywał jej napad, i tak eskortowany prawie pod Błonie, wycofał się szczęśliwie niedawszy aui razu ognia i aieslraciwszy ani jednego żołnierza.