170
MICHAEL COX
Kluczowe tezy
• Jedynym hamulcem terytorialnej ekspansji kapitalizmu był komunizm, toteż koniec zimnej wojny wyzwolił globalizację i przyspieszył upowszechnienie się na całym śwtecie zasad rynkowych.
• Globalna polityka gospodarcza w epoce postkomunistycznej, określana umownym pojęciem „konsensusu waszyngtońskiego", opiera się na ścisłym katalogu zasad ekonomicznych, powszechnie narzucanych państwom, bez względu na wpływ tych zasad na dobrobyt.
• W epoce pozimnowojennej w rozwiniętych krajach kapitalistycznych można dostrzec tendencje do prowadzenia znacznie bardziej niż dotąd ekonomicznie zdeterminowanej polityki zagrań icznej.
• Krytycy globalizacji zgromadzili potężne argumenty przeciwko niej, nie zdołali jednak przedstawić poważnej ekonomicznej alternatywy dla rynku.
Koniec zimnej wojny przyniósł obok triumfu kapitalizmu ten skutek, że Stany Zjednoczone im nowo uwierzyły w siebie. Mało kto spodziewał się tego z końcem lat 80., kiedy powszechne było wrażenie kryzysu Stanów Zjednoczonych oraz ich niezdolności do skulecznej konkurencji w ramach gospodarki światowej (world-economy). Paul Kennedy w Morar.Ktwach świata (1994; wyd. oryg. 1988), jednej z najpopularniejszych książek z okresu późnego Reagana, ostrzegał amerykańskich przywódców przed tym, co zawsze doląd spotykało imperia: rozkładem globalnej potęgi i stopniowym przechodzeniem od mli supermocarstwa do statusu „zwykłego państwa” - by posłużyć się wcześniejszym sformułowaniem zaproponowanym przez Richarda Rosecrance’a z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Kennedy przyznawał, że USA wciąż mają wiele atutów - zapewne więcej niż którykolwiek z jej bezpośrednich rywali - sądził jednak, że na dłuższą metę taki jej los jest nieunikniony.
Tymczasem lata, które nadeszły, nie potwierdziły tych obaw. Stany Zjednoczone nie tylko nie zmierzały do statusu „zwykłego państwa”, lecz właśnie umacniały swą odrębną pozycję wśród państw świata, opartą na dość szczególnych atrybutach. Potwierdzały to co najmniej trzy wydarzenia z początku epoki pozimnowojennej. Pierwsze z nich nastąpiło jeszcze w roku 1989, kiedy Stany Zjednoczone zaatakowały Panamę, aresztując miejscowego dyktatora, a swego dawnego sojusznika, Manuela Noriegę. Przesłanie było czytelne: kiedy zajdzie potrzeba, USA nie zawahają się użyć siły. Świat przekonał się o tym jeszcze dobitniej dwa lata później, po zbrojnym zajęciu przez Irak zasobnego w ropę Kuwejtu. Stany Zjednoczone odpowiedziały wówczas potężną demonstracją siły, rozbijając w krótkim czasie siły irackie, uważane dotąd za jedną z liczących się armii na świecie. Ponownie jasna stała się zdolność i gotowość Amerykanów do zniszczenia sił, które zagrażałyby ładowi światowemu, O tym, że ów ład będzie niemal całkowicie zdominowany przez USA, można się było ostatecznie przekonać z końcem 1991 roku, gdy Związek Radziecki rozpadł się jak domek z kart. Konsekwencje tego wydarzenia były absolutnie fundamentalne, znikł bowiem cały system światowy oparty na dwóch supermocarstwach, a Stany Zjednoczone znalazły się w położeniu jedynego, niemal bezkonkurencyjnego lidera porządku międzynarodowego, dysponującego niespotykaną w dziejach swobodą działania o wręcz nieograniczonym zasięgu.
Nie jest to jeszcze pełny obraz amerykańskiego odrodzenia. Po chwiejnym ekonomicznie początku dekady, który przyczynił się do odejścia George’a Busha z fotela pre-
Od zimnej wojny do wojny z terroryzmem
171
Ramka 6.6 Gdzie się podział kryzys USA?
„U progu XXI wieku co miesiąc, Jeśli nie co dzień, wychodzą nowe książki na temat «amerykańskiego stulecia*. Na rynku Jest już The American Century Dictionary, The American Century Thesaurus, a nawet The American Century Cookbook; tylko czekać, a pojawią się amerykańskie czapki bejsbolowe i amerykańska woda kolońska. (...) Ten zaraźliwy optymizm, który dziś jest normą, jeszcze kilka lat temu byłby uznany za objaw szaleństwa. Naukowcy i piszący poczytne eseje adepci tajników polityki międzynarodowej straszyli nas wtedy kryzysem Ameryki, zagrożonej przez rozwój Japonii i Niemiec, Amerykańskie stulecie wyglądało na niezwykle krótkie".
Bruce Cumings, „Stlil the American Century", fiewew of International Studies 25
(grudzień 1999), s. 271
zydenckiego w 1992 roku, Ameryka odzyskała równowagę i przezwyciężywszy chwilową zapaść, szybko zaczęła osiągać wzrost gospodarczy. Przyczyniła się do tego polityka następcy Busha, Billa Clintona, do którego priorytetów należała odbudowa amerykańskiego systemu gospodarczego. Zamiar ten się powiódł, a lata 1992-2000 stanowią jeden z najdłuższych okresów wzrostu w całej historii gospodarczej USA. Wartość akcji amerykańskich firm notowanych na giełdzie podwoiła się w tym okresie dwukrotnie, w wyniku stworzenia kilkudziesięciu milionów nowych miejsc pracy gwałtownie spadło bezrobocie, a deficyt budżetowy państwa został ostatecznie przezwyciężony. Lata prezydentury Clintona były korzystne dla gospodarki amerykańskiej także w wymiarze międzynarodowym. Na przełomie wieków Stany Zjednoczone zachowywały pozycję głównej siły ekonomicznej świata, wytwarzając ponad 30% produkcji światowej; tu też miała siedziby niemal połowa spośród 500 największych światowych korporacji. Kiedy więc Clinton opuszczał Biały Dom w roku 2000, kryzys gospodarczy USA najwyraźniej należał już do przeszłości.
Każda forma przewagi przekłada się ostatecznie na twardą siłę (hard power), toteż w okresie, gdy wygasły wszelkie poważne zagrożenia militarne dla USA, amerykańscy politycy pozostawali tak samo jak poprzednio stanowczy w utrzymywaniu wyraźnej przewagi wojskowej nad innymi aktorami, zarówno sojusznikami, jak i wrogami. Zasadami supremacji kierował się nawet sam Clinton, uważający się za liberała i wyraźnie przywiązany do multilateralizmu, a jednak w praktyce wierzący w zalety silnej armii, W 1997 roku prezydent zaaprobował nawet ponowny wzrost wydatków na wojsko, choć Stany Zjednoczone miały już pod tym względem miażdżącą przewagę. Wystarczyło poczekać do przełomu wieków, by - rzecz dotąd bez precedensu - przeznaczały na bezpieczeństwo tyle, ile pozostałe państwa świata razem wzięte, jeśli nie więcej.
Pozostaje jeszcze jeden ważny wymiar amerykańskiej dominacji. W ciągu lat 90. świat - choć niechętnie - musiał pogodzić się z coraz bardziej oczywistym faktem, że nie ma większych szans na ułomne choćby bezpieczeństwo międzynarodowe bez udziału Stanów Zjednoczonych. Liczne przykłady ukazywały rolę USA w rozwiązywaniu poważnych konfliktów, nieraz grożących eskalacją. Dzięki amerykańskiej mediacji udało się w 1998 roku zażegnać napięcie między Indiami i Pakistanem - dwoma państwami nuklearnymi1. Podobnie cenne było zaangażowanie USA w Irlandii Północnej, a jeszcze
Chodzi tu raczej o konflikt oKargil z okresu od maja do lipca 1999 roku. Było to groźne starcie w Kaszmirze, pierwsze tak poważne od chwili przeprowadzenia przez Indie i Pakistan próbnych testów z bronią jądrową w 1998 roku (przyp. red. nauk.).