382
1649
traktować, prosić cmn lacfaymis) Zawierał się z nim P. Wojewoda przez półloty godziny miękcząc skaliste serce jego. MMI profuit! — Wieczorem stanęła straż potężna po wałach, bramach, ulicach, abyśmy w nocy nie uciekli, i z więźniów żaden. A kogo w nocy zajrzeć mogli i zaskoczyć, topiono: osobliwie Draganów Kudackich do dział przykowanyeh, topiono, i serwitora dobrego JMPana Wojewody i Pana bzymmewieza Podstarościego Białocerkiew-skiego,o to tylko, że spytał o potaż Pana Chorążego Pana swego. Nasza noc insomnis i czeladzi była, ale osobliwie więźniów utrapionych, którzy już o sobie i my o nich zwątpili. Na armatę swoją pojrzeć nie dali, a ktokolwiek blisko niej szedł, porwano do dział, i odo. Czego się kom-missarskiej czeladzi dostało.
26. Przed świtem poczęliśmy się w drogę gotować skoro dzień, posłaliśmy do Chmielnickiego, dając znać, że go pożegnać chcemy, i o więźnie prosić myślimy. Obiecował się do nas sam; a potem zmienił słowo, z powagi. Musieliśmy sami iść do jego gospody; a P. Wojewoda zachorzał był bardzo na chiragrę i pedogrę. Wieziono go na saniach ani zwodzono do izby. — Siedliśmy z Chmielnickim w podwórzu zamknionym dla pospólstwa i tumultu. Więźniowie też opłakani na poły żywi stanęli, którzy' już nie mogąc ani przysięgami i traktatami, ani okupem, ani prośbą wy-niść, prosili, żeby ich do Tatar odesłano.
Oddał naprzód Chmielnicki Panu Wojewodzie punkta podpisane według woli swojej. i dwa listy; jeden do Króla JMci. drugi do Pana Kanclerza. W upominku Wałacha siwego i w worku 500 albo 600 Czerwonych Złotych, które zarazem oddał P. Wojewoda w odjezdnem więźniom odżałowanym, za któremi znowu sttpplices prosimy. Sami niebożęta pokornie do nóg upadli i krwawe niemal łzy toczyli. Apud efferaiam besticmi nihil valuere. Powiedział naprzód na Pana Potockiego, że go jeszcze zatrzyma dla tego, żebym go, jeśli Bar mój zajechał brat jego, kazał na tykę