206
AUSTRJA
sandżaku nowopazarskiego, jasno określały swój program dalszej jeszcze ekspansji w kierunku Salonik. Sukces ten okupiły nietylko krwawą walką z ludnością miejscową, ale także coraz wyraźniejszym antagonizmem do Rosji, stając do rywalizacji z jej przemożnemi dotąd wpływami na półwyspie bałkańskim. Stanowisko Austro-Węgier było tu tern trudniejsze, że Rosja mogła wygrywać przeciwko niej słowiańskie i prawosławne państwa bałkańskie, które jej zawdzięczały w dużej mierze wyzwolenie z pod jarzma tureckiego. To też monarchja naddunajska musiała tem-bardziej szukać oparcia o inne mocarstwo, a zaraz w następnym roku znalazła je w sojuszu ze stworzonem przez dawnego rywala pruskiego cesarstwem niemieckiem. Sojusz ten, coraz ściślejszy, pozostał już aż do końca podstawą polityki zagranicznej Austro-Węgier. Uzupełniony w r 1882 przez sojusz obu sprzymierzeńców z Włochami, zdawał się dzięki temu „trój przymierzu" zapewniać monarchji habsburskiej całkowite bezpieczeństwo zewnętrzne. Okazało się jednak, że były to rachuby mylne. Przyjaźń z Włochami była wogóle niepewna, gdyż zjednoczone wśród tylokrotnych wojen z Austrją królestwo zbliżyło się do Niemiec i ich sojusznika tylko pod wpływem chwilowego antagonizmu do Francji, a w gruncie rzeczy nie przestawało widzieć właśnie w Austr j i odwiecznego wroga, utrzymującego jeszcze pod swem panowaniem sporo ludności włoskiej. Co do Niemiec zaś, tak szybko potężniejących a zagrożonych zarazem izolacją polityczną, traktowały one Austro-Węgry jako swego wiernego „sekundanta", który miał im ułatwić własne plany imperjalistyczne, a w szczególności otwierać drogę ku bliskiemu Wschodowi europejskiemu i azjatyckiemu. Sama monarchja habsburska mało stąd odniosła korzyści. Przeciwnie, wciągnięta w rydwan polityki niemieckiej, najniepotrzebniej wchodziła w antagonizm do wszystkich, coraz liczniejszych przeciwników Niemiec, łączących się w t. zw. „trójporozumieniu" Francji, Anglji i Rosji. W d.datku sojusz z Niemcami, popularny tylko u Niemców austrjackich, zwłaszcza u stronnictwa wszechniemieckiego, mało lojalnego zresztą wobec dynastji habsburskiej, był widziany bardzo niechętnie przez słowiańskie narodowości Austrj i. — Ryzykownośc takiej polityki zagranicznej mogła być okupiona tylko przez ostrożne unikanie wszelkich konfliktów międzynarodowych. W ten sposób Austro-Węgry, potrzebujące pokoju dla siebie, chociażby ze względu na swe trudności wewnętrzne, mogły się przyczyniać zarazem do utrzymania równowagi europejskiej i pokoju powszechnego. Rozumiał to doskonale ich długoletni minister spraw zagranicznych, Polak hr. Agenor Uołuchow-ski. Natomiast jego następca bar. Aehren-thal, ogłaszając w r. 1908 całkowitą anek-sję okupowanej od lat 30 Bośnji z Hercegowiną, wywołał kryzys, grożący już wówczas wojną europejską. Austro-Węgry, jedyne wielkie mocarstwo pozbawione kolo-nij, zaokrągliły swoje terytorium, które doszło w ten sposób do 675 tys. km2 z przeszło 50 miljonami mieszkańców. Ale wywołały rosnącą niechęć Serbji, małego lecz niewygodnego sąsiada, za którym stała potężna Rosja. Niechęć ta, spowodowana ostatecznem przejściem dalszych milionów ludności serbskiej pod panowanie habsburskie, wzrosła wskutek stanowiska, jakie zajęły Austro-Węgry w czasie wojen bałkańskich r. 1912/13. Mimo bowiem oficjalnej neutralności niechętnie się patrzyły na znaczne rozszerzenie Serbji, a przez stworzenie i popieranie nowego państwa albańskiego zagrodziły jej drogę do morza. W przekonaniu, że rząd serbski prowadzi agitację antypaństwową wśród Słowian południowych monarchji, jej koła wojskowe uważały obrachunek z Serbją za niezbędny, łudząc się, że uda się konflikt zlokalizować. Stąd właśnie zamach saraj< wski wywołał wojnę austro-serbską, z której wobec napięcia między dwoma ugrupowaniami wielkich mocarstw musiała wyniknąć wojna światowa.
3. Upadek. Część winy za wywołanie wielkiej wojny, jaka spada na monarchję austro-węgierską, przypłaciła ona w sposób możliwie najcięższy, bo całkowitem roz-padnięciem się. Nastąpiło to jednak dopiero po przeszło czterech latach walki, w której jej wielojęzyczna armja okazała, wbrew przewidywaniom przeciwników, dużą odporność. Od początku, coprawda, monarchja popadła właśnie pod względem militarnym w całkowitą zależność od potężnego sprzymierzeńca niemieckiego, któremu zresztą oddała duże usługi przez to, że w krytycznej fazie początkowej wojny