G9
tykać. Wiesz przecie, że złoto i srebro nie rodzi się na drodze; zapewne ktoś musiał je zgubić, a ciężki grzech popełnilibyśmy przywłaszczając je sobie.
—Ależ mój tatulku—odparł Marcinek— nikt a nikt nie wie, żem te pieniądze znalazł! niepotrzebujemy też mówić o tćm przed ludźmi; i bieda nasza skończy się nareszcie.
—Wstydź się, wstydź,—przerwał ojciec— choćbyśmy przed ludźmi ten grzech utaili przed Panem Bogiem ukryć go niepotrafi-my! Lepiej być uczciwym ubogim, niż bogaczem występnym.
Zmiarkował Marcinek, że przy złój sprawie obstawał, i przyznał się do błędu. Ojciec zaś wziął woreczek i zaniósł go do urzędu. Gdy go oddawał w ręce burmistrza, był jakiś znaczny pan obecny temu, który słyszał jego zeznanie. Już ojciec Marcinka chciał się oddalić niepowiedziaAy-szy nawret swego nazwiska, gdy ay tern obcy óav pan zatrzymał go i rzekł:
—Worek ten ja zgubiłem, lecz Ayidząc żeście ubodzy, a tak uczciwi i rzetelni, tedy chciejcie go przyjąć odemnie.
Ojciec Arzbraniał się przyjąć dar tak kosztowny, ale cudzy pan gwałtem mu