84 XKN0F0N1\
mi się Sokratesie dzielnym człowiekiem.« I wyszedł ze synem swoim na spacer *). Delikatność Xenofonta także w tym szczególe przebija; młodzieniaszek odchodzi z ojcem, aby nie patrzeć na scenę ostatnią, która byłaby obraziła jego skromność.
Rzeczywiście epilog (rozd. IX) jest tylko dla dorosłych. Sy-rakuzanin skończywszy swoje reżyserskie przygotowania, każe w środku sali jadalnej ustawić wysoki fotel, na którym niebawem zasiada Aryadna, wyglądająca przybycia Dionizego bożka. Wkrótce i ten ukazuje się, niby podchmielony, a przy odgłosie fletu zaczyna się taniec bachusowy, pełen namiętnćj mimiki, opisany wykwintnym, ciepłym stylem. Gdy nareszcie bożek odprowadza Aryadnę jakoby do ślubnćj komnaty, entuzyazm ogarnia gości patrzących na piękną parę; »kaWalerowie przysięgają, że wkrótce się ożenią, żonaci dosiadają koni, aby czemprędzej powrócić do swoich żon. Ale Sokrates i ci co pozostali, udali się z Kalliaszem do Likona i jego syna, aby z nimi się przechadzać* 2).
Prześliczny epilog pokazuje w całym blasku talent artystyczny autora. Mógł poprzestać na mowie Sokratesa i zbudowanych słuchaczy odesłać do domu. Ale plastyczna wyobraźnia jego chciała w żywej scenie uwidocznić naukę mistrza. Jćj konkluzyą niedomó-wioną było, że miłość ciała dozwrolona tylko w małżeństwie, po za niem jedynie przyjaźń dusz istnieje, związanych wzajemną cnotliwa sympatyą. Nie jest to kompletna teorya miłości, ale zawsze to silny fundament, na którym wznieść można metafizyczną speku-lacyę. Do tćj nie wystarczał talent Xenofonta, który w kwestyaeh oderwanych tylko chciał t umiał być moralistą, a każdą teeryę ubierał w dotykalne kształty chwilowego zdarzenia; każdą myśl ogólną wcielał w jakąś osobę, która mówi; każdą zasadę w jakiś postępek, który wyjawia jćj złe lub dobre skutki. W tem świetle sądzona, wydaje się jego »Biesiada« wykończonem, pięknem dziełem3). Przebieg akcyi przedstawiony z miniaturową
0 Symp. 9. §. 1.
2) -8 y m p. 9. §. 7.
3) Uczony Schenkl (Xenophonł. Siucł. II. p. 144. sq.) zupełnie się nie poznał na wartości artystycznej »Sympozyum«, skoro uważał je za rozdział »Pam.ętui-kówc, choć do nich ani z formy ani z treści nie jest podobnem. Wyobrażał sobie, że od pierwotnych »Pamiętnikó w« odłączono naprzód Sympozyum, aby je postawić przeciw platońskiemu; potem Ekonomika, którego wcielono do zbioru pism go-