117
od niej paciorki, które zawsze na piersiach nosił. Zapewniają także, że jadąc raz do Nakła, ujrzała ociemniałą kobietę, a ulitowawszy się jej niedoli, uczyniła znak krzyża świętego na jej oczach, modląc się gorąco, żeby ją Pan Bóg uzdrowił. Co się też i stało, lecz Magdalena ile mogła się z tern. taiła, żeby ludzie wysokiego rozumienia o jej zasłudze nie mieli.
W ostatniej chorobie, którą znosiła z budującą cierpliwością, codzień spowiadała się i kommuni-kowała. Umarła wśród rozmyślania męki Pańskiej, zostawując siostrom ręką swoją spisane rady.
Z jej widzeń, które miewała często, modląc się z wielką podniosłością ducha we wszystkich trudniejszych okolicznościach, następne jest niezmiernie nauczające.
Magdalena widząc jedną zakonnicę wcale nie postępującą na drodze duchownego udoskonalenia, usunęła ją zupełnie z posłuszeństwa klasztornego. Ale gdy się o tein na modlitwie zamyślała, okazał jej się Chrystus dźwigający na ramionach swoich owcę ubłoconą. Wtedy Magdalena zdziwiona zapytała: „Panie mój, cóż to dźwigasz tak plugawego?” Pan jej odpowiedział: „Tać to jest, której znosić i o nią starać się nie
__