142
Stwierdziwszy, że nie ma życia, któreby powstało samo przez się, bez przyczyny, tem samem ubezwładniliśmy teoryę materyalistycznego transformizmu i uczyniliśmy z niej broń nieudolną nawet w ręku ateuszów. W rzeczy samej, badając genezę rozwoju świata, mało nas obchodzi, czy wszystkie istoty pochodzą od jednego czy od kilku zarodków, gdyż tak w pierwszym, jak i drugim wypadku uznać musimy in-terwencyę Stwórcy, jako działającej przyczyny. Jeśli sobie wyobrazimy jakiś organizm pierwotny doskonały, skupiający w sobie życie całej przyrody, który drogą naturalnej ewolucyi wydaje wszystkie gatunki, — to któż mu dał początek, jeśli nie Bóg? Jeśli przeciwnie, wyobrażamy sobie komórkę pierwotną, która pod działaniem s’ł kosmicznych rozwija się, doskonali i staje się płodną matką żyjątek, to któż ją stworzył, prowadzi, kieruje i rozwija, jeśli nie Stwórca? Bo sprzeciwia się zdrowemu rozsądkowi, przypisać ślepemu ruchowi i czysto przypadkowym okolicznościom harmonijny rozwój życia w świecie. „Choćby świat był nieskończenie rozległym, mówi ks. Morawski — i choćby nawet istniał bez początku, jest zawsze tylko agregatem istot ograniczonych, warunkowych, zależnych. Już zaś takie istoty nie mogą posiadać doskonałości nieskończonej, jaką jest: mieć w sobie racyę swego bytu, istnieć z bezwzględnej konieczności, in-nemi słowy, istoty ograniczone nie mają w swem jestestwie niczego, coby odpowiadało na pytanie: dlaczego są ? Ich istnienie jest tylko faktem wa-