DION ZWYCIĘŻA l99
fatorem powrócił do potężnego zamku, a z portu, który niegdyś był świadkiem jego poniżenia, odjeżdżał po kapitulacyi na kilku statkach Apollokrates, syn tyrana. Połączywszy się z siostrą i odzyskawszy żonę, nieprawnie sobie wydartą, mógł powiedzieć sobie, że nadeszła chwila, od bogów wymodlona, w którćj zarówno złote sny młodzieńca, jak żelazne pomysły męża miały się oblec w dotykalne kształty. Ogromne miasto i większa cześć bogatej wyspy słuchały iego skinień ; mógł teraz bez przeszkody idealne plany platońskiej filozofii wcielić w żywotne czyny. W istocie uwaga wszystkich Greków była ku niemu wytężoną; ziomkowie spodziewali się wolności; konfederacya pitagorejska Włoch południowych wyglądała wielkodusznych, politycznych kombinacyi, a najniecierpliwiej pytała Akademia, co teraz pocznie jćj towarzysz w syrakuzańskim zamku. To, czego Platon zawsze pragnął gorąco, aby filozof prawdziwy zasiadł na królewskim tronie, stało się faktem dokonanym; zdawało się, że era nowa zajaśniała, nie dla Syrakuzy tylko, lecz dla całego narodu greckiego. Prędkie niestety i bolesne rozczarowanie przecięło te świetne nadzieje.
W ciągu trzyletniej wojny Syrakuzanie okazali się tak niesfornymi, że Dion postanowił bez ich udziału dokonać reorganizacyi państwa. Zachował wiec władzę dyktatorską, a co najwięcej jątrzyło umysły, ani zamku nie zburzył, ani wojsk zaciężnych nie rozpuścił. Potem do Koryntyan udał się z prośbą, aby mu pomagali w układaniu nowćj konstytucyil). Było to w zwyczajach greckich, że kolonie popadłszy w nierząd, żądały nieraz od metropoli swojćj nowych praw, ale nawet ten krok nie uspokoił ludu, bo komisya obradowała przy drzwiach zamkniętych, nie troszcząca się wcale o miejscowych obywateli, a pogłoski, które rozchodziły się o jej pracach, nikogo nie zadawalniały. Mówiono, że nowa forma rządu ma być w duchu spartańskim, z królem o władzy ograniczonćj, z arystokracyą i z niewielką liczbą prostych obywateli; konstytucya wyborna dla małych państw doryckich, ale niepraktyczna dla milionowej stolicy, w którćj nie było ani potężnych oligarchów, ani zdrowego stanu rycerskiego, ani jednoplemiennej narodowości, a niezliczone roje drobnego mieszczaństwa, z wszystkich stron świata przybyłego, zawsze były gotowe pójść za pierwszym lepszym krzy-
x) Porówn. Plut. Dion 53 Piat. epist. VII. p. 334—336; VIII. p. 356.