204 riTAGOUKJCZYCY.
tony te będą różniły się według szybkości ciał niebieskich, a szyb kość ich zostaje w prostym stosunku do ich odległości od Ognia środkowego. Znając więc ogólne prawa harmonii muzykalnćj, można łatwo oznaczyć odległość i szybkość ciał, bo tony ich będą razem składały się w jedne oktawę. »Są filozofowie, powiada Arystoteles1), którzy uważają, że ruch tak wielkich ciał koniecznie głos wydaje, skoro ten powstaje już przez ruch ciał na ziemi, nie mających przecież ani tak olbrzymich mas ani tak wielkićj szybkości. Nie podobna zatem, żeby słońce i księżyc i tak wielka liczba ogromnych gwiazd, poruszających się z taką szybkością, nie wydawały także niezmiernego głosu. Przypuszczając więc ten fakt oraz ten drugi, że stosunki symfoniczne każdćj szybkości zależą od jćj odległości, mówią, że ruch kołowy gwiazd wydaje harmonią głosów. Żeby zaś nie wydawało się niedorzecznem takie twierdzenie, gdyż nikt tego głosu nie słyszy, tłumaczą to w ten sposób, jakobyśmy słyszeli głos ten od pierwszćj chwili urodzenia, ale nie dostrzegamy tego dla braku przeciwnćj mu ciszy. Albowiem głos każdy poznajemy przez ciszę i na odwrót, a jak kowale dla ciągłego nawy-knienia nie słyszą dźwięków kucia, podobnież i nam się przytrafia z owym głosem*.
W jaki zaś sposób Pitagoras stósował stosunki arytmetyczne muzyki do odległości kosmicznych, objaśnia Pliniusz: »Odległość księżyca od ziemi nazywa Pitagoras jednym tonem; odległość zaś Merkurego od księżyca półtonem; tak samo półtonu wynosi oddalenie Wenery od Merkurego. Od Wenery do słońca półtora tonu, od słońca do Marsa jeden ton; od tego do Jowisza pół tonu; tak samo pół tonu, aby od niego dostać się do Saturna, nareszcie od tego do nieba gwieździstego półtora tonu Mamy zatem kompletną gammę siedmiu tonów, którą filozof ten nazywa harmonią powszechną czyli eta -aeoW. Saturn w swoim ruchu wykonywa melodyą dorycką, Jowisz frygijską, a podobnież reszta. Ale to są drobiazgowe roztrząsania (dodaje Pliniusz), więcćj zabawne niż potrzebne* 2).
Przytoczone ustępy dają choć słabe wyobrażenie o rozbujałych spekulacyach astronomiczne - muzykalnych, w których lubowała się szkoła, ale zawierają także trudność niepoślednią. Jakże pogodzie
') Arist. de codo II. 9. § 1. Z paragrafu trzeciego dowiadujemy sie, że mowa o Pitagorejczykach.
-) PI i u. Hist. Nat. II. 22.