*56
ni» praw, które uchwaliła izba poselska, „pomimo pobudek uchwały senatu,” ale jeżeli raz złamał upór senatu przez nominowanie nowych wojewodów i kasztelanów, jakżeby wyglądał, gdyby tego powtórzyć już więcej nie mógł? Forma niepotrzebna zupełnie, więc to sztuczne powiększenie senatu, bo całą jego organizacyją psuła bez celu. W r. 1809 powiększyło się księztwo warszawskie o cztery nowe departamenta. Przybyło więc do senatu po czterech biskupów, po 4-ch wojewodów7, i po 4-ch kasztelanów7. Razem senatorów było 30-tu. Widać ze wszystkiego, ze brano miarę z ilości departamentów7. W da-wniejszem księztwie było ich po 6-iu, w nowem poiO-iu. Xa departament brano po trzech senatorów, jednego biskupa, wojewodę i kasztelana, więc na księztwo z sześciu departamentów złożone wypadło senatorów 18, na księztwro z 10-ciu wypadało ich 30-tu. Podług tej miary mógł król w razie oppozycyi senatu do 10 biskupów, mianować wojevrodów 20 i kasztelanów 20, w'tedy wszystkich senatorów w księztwie liczba mogła się podnieść do 50-ciu. Jeżelic według departamentów stanowiono liczbę senatorów7, uchybiono tradycyi, że tym wojewodom i kasztelanom nie dawano tytułów od ziem: byłoby to zupełnie po sta-ropclsku. Pierwszy raz znaleźli się u nas wojewodowie i kasztelanowie bez tytułu, nieprzywiązani do miejsca i nie raźno im z tein było. Mówiono teraz: senator kasztelan, senator wojewoda, a koniecznie dodawać wypadało: senator, bo inaczej godność wyglądała dziwnie, jakby obcięta. Było coś wielkiego, sympatycznego w tytule: w7ojewoda krakowski, wojewoda poznański. Sam zaś wojewoda i kasztelan jakoś stracił na fantazyi, na powadze, kiedy musiał dodawać ciągle do swego tytułu, że jest senatorem. Biskupi mieli tytuły, bo mieli dyecezyje, tu praktyka Kościoła była stara i podobna do polskiej. Ale prawodawca tak samo obszedł się z Kościołem, jak z tradycyją i z wolnością. Na prawa jego nie wiele zważał. W krajach, które odebrał od króla pruskiego, a z których utworzył księztwo warszawskie, znalazł w7 r. 1807 aż siedem dye-cezyj, to jest starodawne stolice, arcybiskupią gnieźnieńską, i biskupie kujawską we Włocławku, poznańską, płocką i chełmińską. Do tych starych przybywały dwa, świeżo postanowione; o jednem już myślała Polska po po drugim rozbiorze, to jest o w7arszawskiem, drugie postanowił już rząd pruski w częściach zmujdzkich i trockich, dawnej dyecezyi wileńskiej, które dla mego wypadły z podziału. Biskupstwo warszawskie stanęło tedy zaraz po upadku Rzeczypospolitej w roku 1797. Wigierskie zaś w kraju tak zwanym za-puszczańskim, o mało co przed wkroczeniem Napoleona do Prus po bitwie jeń— skiej. Gdy było rzeczywiście 7 dyecezyj, prawodawca postanowił tylko sześciu biskupów senatorów, fo jest: albo jedno biskupstwo skazywał na zatracenie, znosił je konstytueyją, do czego nie miał ani władzy ani praw7a, albo dla sy— metryi z wojewodom1 i kasztelanami, sześciu biskupów7 do senatu powoływał, a siódmego potrącał. Prędzej pierwsze, jak ostatnie, bo i we Francyi, kiedy odnawiał Kościół przez konkordat zawarty z Piusem VII, Napoleon wziął za zasadę, że powinno byc tylu biskupów7, co departamentów7. W księztwie warszawski em stanowił sześciu senatorów biskupów, bo było także sześć departamentów. Wypadłoby z tego, że i księztwo warszawskie powinno było łamać biskupstwa według departamentów, a jedno znieść, bo pojęcie polskie nie mogłoby nigdy zrozumieć, jak można sześciu biskupów dyecezyjalnych w senacie mieścić a jednego równego tamtym usunąć. Granice dyecezyj nie przypadały wreszcie do granic departamentów. W departamencie poznańskim były aż dwie stolice biskupie, Gniezno i Poznań, toż w Bydgoskim, Chełmno i Włocławek. Płocki miał w granicach swoich jedne stolicę biskupią, toż łomżyński