SPOSÓB ŻYCIA. 3<5l
mieźliwy a nader wytrzymały na każdą niewygodę. Z brzydkiej twarzy swojćj, wielkiej łysiny 1 brzucha obwisłego, często sam żartował, a figlarny Alcybiades porównywał go do pudła o formie Sylena, w którym rzeźbiarze zamykali cenne bogów posągi.
Do życia publicznego niechętnie należał. Gdy jednak obrano go pry tanem (członkiem rady pięciuset), pełnił wzorowo obowiązki swoje, a raz przewodnicząc zebraniu, złożył dowody wielkiej odwagi cywilnój1). Tę samą odwagę niezachwianą późniój okazał, opierając się rozkazom trzydziestu tyranów i to w czasach tero-ryzmu bezprzykładnego, kiedy w ciągu ośmiu miesięcy (od kwietnia do grudnia 404) skazano na śmierć 1500, a na wygnanie 5000 najlepszych obywateli2). Stronienie zaś jego od spraw publicznych nie pochodziło z obojętności dla ojczyzny, lecz z głębokiego przekonania, że ówczesna konstytucya ateńska udaremniała wszystkie zabiegi ludzi porządnych, prawdziwie kraj kochających. Nie usuwał się jednak nigdy od służby wojskowćj, ile razy nieprzyjaciel zagrażał miastu, a był walecznym i wytrzymałym żołnierzem. Podczas oblegania Potydei (432—429), mieszkał z nim Alcybiades pod jednym namiotem :i) i z bliska przypatrywał się jego życiu hartownemu- »Gdyśmy czasem odcięci (tak opowiadał), głód cierpieli, jak to bywa na wojnie, niczem nie była innych wytrzymałość, porównana z jego własną. A gdy znowu byliśmy w dostatku, on jeden umiał rozumnie używać, a w piciu, choć nie zawsze tego lubił, gdy go przymuszano, wszystkich przewyższał; to zaś najdziwniejsze, że nigdy go nie widziano pijanego. Ostrość zaś klimatu, a są tam straszne zimy, znosił przedziwnie, zwłaszcza pewnego razu, gdy mróz panował tak silny, że trudno mieć o tern pojęcie. Gdy inni wtedy wcale nie wychodzili, albo kładli na siebie mnóstwo ubrania i trzewiki, a nawet nogi obwijali w wełnę i skóry,
*■) Było to w 406, kiedy po szczęśliwej przy Arginuzach bitwie lud* chciał do-wódzców skazać na śmierć za to, że nie wyratowali rozbitków i trupów. Gdy tłum podburzony przez demagogów, domagał się procedury ryczałtowej i jednego wspólnego na wszystkich wyroku, Sokr. nieustraszony obstawał za prawem, wedle którego winowajca każdy był powinien bye sądzonym z osobna i zdanie swoje przeprowadził. Zob. Xenoph. Mem. IV. 4, 3.
-) Mszcząc się za to tyranowie, zabronili mu dysputować o filozofii i obcować z młodzieżą. Zob. ciekawą o tern rozmowę u Xenoph. Mem. I. 1, 12.
*) Piat. Symp. p. 219: ai'vnjtTov,ittr. Plut. Alcib. 7; avo*rjvov xc«t naoaaitąy.