Występcn, zbrodzlcń, z każdej cuoty zboczył ;
Przeciw tej Jednej nigdy nie wykroczył,
Ona, gdy wszystkie nikły po kolei,
Świeci ma jeszcze jak gwiazda nadziel.
Korsarz żegna piękny i tkliwą Medorę. Daremnie koch«nka Uoiiuje go
zatrzymać; pragnienie zemsty z równą jmtą przemawia w jego duszy:
-
Tak, rzecze Konrad, dziwne jestto serce,
Zwiedli je zdrajcy, zelżyli oszczercę,
Jak płaz zdeptali, lecz mści się jak żmija,
Ludzie w nie wieli jad co icb zabija.
Medora widząc że wszelkie prośby uaremne, tkl wie i z podaniem żegna kochanka
' tUWA(l
o "Itltił
Łkając, na szyi zawisła rękami,
Drżące w nim serce czuje pod ustami,
On nie śmiał podnieść, nie śmiał znieść widoku Bladości w twarzy, 1 rozpaczy w okn.
W całej dzikości bezwładnego wdzięku ,
Włos jej po jego rozesłał tlę ręku,
V . J •- 900
Stłumiony oddech i mdłe serca bicie,
Świadczą w niej tylko cierpienie I życie.
Zagrzmiał hok działa, odjazdu godzina,
Słońce zachodzi, on słońce przeklina:
r, hnooył
ł*5«e ęh fonu) in i> nixo i a >«ł
Strzał drugi, trzeci, ścisnął z uniesieniem Niemą od płaczu, proszącą milczeniem;
I diżącym krokiem zaniósł ją na łoże,
Spojrzał z rozpaczą raz ostatni może,
Dreszcz przebiegł serce, uczuł że dla niego Prócz niej na świecle, nic niema miłego.
Dotknął ust: zimne; spotkał wzrok wpół zgasły,
Zwrócił się nagle, drzwi z łoskotem trzasły.
Konrad z współtowarzyszami przybywa do zatoki korony sam przebrany Za Derwisza dostaje się do pałacu Baszy, korsarze tymczasem uprzedzając rozkaz wodza, zapalają flotę stojącą w przystani:
■ tiiic imtfo I
Porwał się Derwisz na wybuch płomieni,
Nagłą w nim zmianą zbledli przerażeni,
Porwał się Derwisz, ule już w mniszym stroju,
Lecz jak wojowuik gotowy do boju. 1