Zamknięty w cicmmkn i wilgotnem więzienia Konrad obejmuje okiem straszny przepaść nad jaką stoi. Zaledwio słońce wzejdzie, czeka go śmierć, śmierć na palu, straszna i ohydna.
v j .l>'» sizwT
. Znikła nadzieja szczęścia, czcze zamiary,
Tryumf swych wrogów, każu grożącej kar,,
Przeszłość się czerni jak otchłań bezdenna,
Przyszłość jak chmara gromami brzemienna.
Czyny, 1 sława, 1 myśli, i chęci,
Co jak ćma nocna kryły się w pamięci.
.........................
Lecz jest myśl jedna, której uśpić nie mógł,
Której pomyśleć nie śmiał: jak te wieści Przyjmie Medora, jak zniesie boleści?
Wtenczas raz tylko, wtenczas z cichym jękiem ,
Porwał się z miejsca, I z kajdanów brzękiem,
W,.,!.' 1 ..(.In .nnA inl-łm aa.iit.j! •*... >1__1
oioŁ
■ -i i
Wzniósł nagle ręce jakby zerwać żądał Więzy na które z wściekłością poglądał.
->iqęi brnnoH .yoa^sew
■«H1' "'I >U v >1 AHltNIWBII jTUMr
Nakoniec znękany i strudzony zasnął wobec śmierci.
li bóiBO’i$
Śpi, uśmiech w nstacb, łza lśni zpod powieki,
Oddycha lekko, oby spał na wieki!
Konrad śpi, ale czuwa nad nim tkliwe oko Gulnary. Ona zdjąwszy pierścień z ręki śpiącego Baszy, za jego pomocą przeszła wśród straży, dostała się do więzienia. '
W powiewnej bieli, postać jśj w milczeniu,
Jak ilnph wlPinoi nńUern Up w pIpiiIii
»• w ipd s v
lod o|_^łł
W powiewnej bieli, postać jśj w milczeniu, Jak duch wiejący, porusza się w cleniu Lekka, wysoka, pierś tylko i lica Mdłe światło lampy zaledwie oświeca;
Włos rozpuszczony na białej odzieży,
Jak smug ciemności wpół na piersi leży, Wpół spływa z ramion; stopa jak śnieg biała , I jak śnieg cicho na ziemię spadała.
Któż ona sama, w nocy, mimo straży,
Jak tu wejść mogła, Jak się wchodzić waży? Ach, spy taj raczej przed jaką przeszkodą, Zadrży kobieta gdy jej duszę młodą,
Czułość i litość jak Gulnarę wiodą?
It sil/
Jaws Iwr
tmA iiW
Guluara przyrzeka Konradowi pomoc, a przynajmniej otrzymanie zwłoki w spełnieniu wyroku śmierci. Dumny Konrad, odrzuca zrazu jej ofiarę:
-