435
wszystko podlegają białym upławom, osłabieniu konstytueyi, chcącce, puchlinie komórkowatej tkanki, puchlinie nóg, brzucha, a to z przy czyny nadzwyezajnego rozprzężenia, osłabienia organów.
Dla tego w Ameryce, w części między-zwrotnikowei, jako to w Gujanie, która jest bardzo wilgotna, choroby te bywają nader pospolite. W Surynam, zatamowane i w ciało cofnionc wyziewy skórne sprawiają okropne kolki, które częstokroć zamieniają się w wielką chorobę lub w paraliż. Może to była taż sama kolka którą spostrzegał Pison w Brazylii, a z którą łączy się powszechne, po calem ciele osłabienie i którą niesłusznie przypisywano opadnięciu chrząstki mostkowej. ZacutuS Lusitanus mówi także o dokuczliwych bólach stolca przypisywanych działaniom jakiegoś robaka, a z których leczą się w Brazylii przykładaniem cytrynowego soku, który zapobiega wdawaniu się gangreny w tę część ciała. Jest to bicho del culo, o której mówi Pison, skutek ustawicznej drażliwości w kiszce odchodowej, która następuje chronicznie po dyzenteryi. Mówią, że chorobę tę sprowadzono z Murzynami z Angoli. Również endemiczna dyaryja w Chili, opisana przez Feuillego, ma siedlisko w kiszce odchodowej. Brazyli-janie podlegają także jątrzącym się ranom w nogach, zwanym biecho, które im sprawiają pewne pchły ziemne w ciało się wgryzające. Murzyni w sawanach Martyniki wiele cierpią od pewnego gatunku kleszcza (iaodea nigua Latr.). Prócz tego uważał Ulloa, że włosień (filaria) zdarza się także u mieszkańców Nowej Kartaginy i może jak wiele innych chorób, przyniesiony tam został z Murzynami z Afryki.
Wszyscy zdają się przypisywać choroby syfiliczne Nowemu Światu czyli Ameryce, i nie można zaprzeczyć żeby one nie były endemiczne-mi w Peru, żeby nie były bardzo pospolitemi w Brazylii, gdzie je nazywają mieszkańcy mia; często się także zdarzają amerykańskim Hiszpanom a ci je nazywają las bubas; lecz gorący klimat i prawie wyłącznie roślinne pokarmy czynią tam te choroby mniej jak w naszym klimacie szkodliwemi. Są nawet wyspy na morzu poludniowem, gdzie choroba syfiliczna, przez Europejczyków wprowadzona, zniszczyła się sama przez się, bez pomocy sztuki lekarskiej: jak naprzykład w Tonga-Tabu; Cook powiedział że choroba ta istnieje tam. Zresztą znane są także w Ameryce choroby skórne. Mówiliśmy już o elefan-tyazie na wyspach Barbados, opisanych przez James Hendy; choroba którą spostrzegano w Paragwaju i uważano ją za gatunek wielce zjadliwego ompetigo i empigo u Portugalczyków w Brazylii, zdaje się być tąż samą słabością; bez wątpienia trędowate liszaje, wyradzające się w obszerne, twardą skórą otoczone rany białe, sączące rudawą, przezroczystą materyją; choroba tak częsta pomiędzy wyspiarzami spokojnego oceanu, niczem się wyraźnie od poprzedzającej nie różni. Bardzo często widzieć się także daje wodna puchlina, nabrzmienie worka mosznego, już to na wyspach, już na stałym lądzie, wszędzie gdzie grunt w gorących pasach ziemi, jest wilgotny. Prawda , jak uważa Rouppe, że chyrlacy, słabej konstytueyi ludzie, podagrycy doznają ulgi i zdrowsi bywają w tych klimatach, pozbywają się tam fluksyi ka-