w porządku. To nie było ani gorszące, ani przewrotne. Natomiast nagość w rzeźbie czy obrazie - obrażała jej człowieczeństwo... Cytuję to jako dowód niezdolności samodzielnego myślenia tych ludzi i jako próbkę jakości owej zdobytej przez rosyjskie masy „kultury”.
Przez celę naszą - jak zresztą przez wszystkie takie wspólne cele -przepływa strumień zmieniających się wciąż więźniarek. Bywają godziny, kiedy przed napływem nowych jest nawet trochę więcej miejsca. Można wtedy nogi wyciągnąć i na wznak, nie zaś kantem, się położyć. I są to chwile, kiedy można także swobodniej w celi porozmawiać. Więźniarki przysiadają się do nas kolejno i zaczyna się lękliwe a skwapliwe naszep-tywanie. To zresztą bardzo typowy objaw w tiurmie. W gromadzie są lojalne, prawomyślne, wielbiące reżym. Powtarzają wyuczone frazesy, śpiewają ich pieśni. Kiedy jednak zdarzy się sposobność posłuchania którejś z nich osobno, na uboczu, cichaczem, ze słów najczęściej bardzo prostych, nawet nie zawsze zabarwionych nienawiścią, wieje bezmiar takiej rozpaczy, że aż się straszno robi. Niektóre z nich - starsze zwłaszcza - czekają na coś. Nie umieją wprawdzie powiedzieć, co by to miało być - przewrót? wojna z Niemcami? - wszystko jedno co, byle coś, co by ich wyzwoliło, co by ich wydobyło spod prasy, która z nich krew i duszę wyciska. Pamiętam dobrze ową małą prostytutkę spod muru. Ta powiedziała wprost, że spodziewano się ratunku od Polski. Inne nie precyzują niczego, ale za każdym ich słowem - prostym, nieuczonym, żałosnym - tai się wyglądanie wyzwolin, majaczy czekanie na upragniony, niewiadomy cud. Padają takie domyślniki: „To już niedługo”. „Niech no się raz coś zacznie”. „Niech wojna potrwa”. „Tak dalej być nie może”. Coś się tym nieszczęśnikom marzy, roją o czymś, czego nikt nie śmie nazwać po imieniu. Polityczny kataklizm? Dziejowe trzęsienie ziemi? Co bądź, choćby diabeł - byle się rozkruszyły mury tego wielkiego więzienia, tej jednej olbrzymiej tiurmy, jaką się dziś dla nich stała Rosja. Stworzenia, które z nami siedzą, to nie żadne zbrodniarki, a w każdym razie przeważająca ich część nimi nie jest. Powody, dla których je zamknięto, są często niewspółmierne do kar i wyroków. Nie na wołowej, ale na mamuciej skórze nie opisałby nikt przykładów. Parę takich faktów przylepiło mi się wyraźniej do pamięci. Może przytoczone pojedynczo nie dadzą pojęcia o tym, z czego sobie człowiek zdaje jasno sprawę, słuchając ich setkami.
Więc na przykład: Młoda dziewczyna prowadzi z ramienia jakiegoś
118