20
WSTĘP:! HI, ŚWIAT IDEI: NATURA- ETYKA- PATRIARCHALIZM
21
To nie było stanowisko Orzeszkowej: pisarka dowartościowywała „geniusz” chłopski, ale nie autonomizowała go tak mocno. Przyjmo wała, że dla wszystkich stanów i warstw społecznych istniał wspólny] fundament kultury. Być może wiejskim apostołom było do niego bliżej. Ale ów fundament istniał niezależnie od ich świętości i prostoty -w postaci Księgi. Toteż nauka czytania i.lektura Pisma świętego pełnił w powieści doniosłą, rolę. Paweł dołącza'd<fwspóHegdlh*ęga"Mtiiry| chrześcijańskiej; nie tworzy wartości zasadniczo nowych, aktualizuje! biblijną sferę znaczeń, praktykuj e ją jako element własnego życia. | Dlatego nie bardzo zgadzając się z „głosowiczami”,. a nie do końca! też z Rousseau, Renanem i Tołstojem, którzy doskonale obywali sięf bez archetypicznego wyobrażenia Księgi, nie mogła Orzeszkowa przystać w całości również na opinię Mariana Zdziechowskiego: .
Cham nie dla salonów tylko jest napisany, ale dla ogółu narodu. Można zrozumieć go i znaleźć w nim pokarm dla ducha nawet pod strzechą] wieśniaczą. W tern jego ogromną doniosłość. Nam, z salonu, możnym i wykształconym, zdaje się zbyt często, że stanowimy całość'społeczeństwa, nie zaś drobną tylko garstkę, zapominamy, że ci, których los pozbawił możności spożywania owoców kultury, mogą nas o wiele przewyższać pod względem głębi i szlachetności swej filozofii życiowej. Może, czytając dzieje walki i bólów Chama, zadrżymy pokorą i, poczuwszy nicość naszą wobec tej prostej chłopskiej duszy, zastanowimy się: czy nie serca czyste i myśl o BogU mają stanowić spójnię w kościele dusz wybranych, nie zaś ilość nabytej wiedzy, wspólność wychowania i opartych na tern ideałów życiowych, zawsze mniej lub więcej zabójczo denerwującym sybarytyzmem kultury zabarwionych?34
TVm końcowym pytaniem Zdziechowski odszedł od tekstu Chama i intencji jego autorki: Orzeszkowa nie przeciwstawiała wiedzy książkowej i kultury pisanej - gminnej kulturze wsi. W an£ynomicznym świecie Chama istniał ułamkowy, zredukowany do postaci wytłuszczonego modlitewnika surogat Księgi. Księga nie należała do żadnego wyodrębnionego porządku rzeczywistości; nie mieściła się w przestrzeni miasta ani w przestrzeni wsi; nie była atrybutem męskości ani kobiecości; istniała jako potencjalny krąg wspólnoty. .
Zachowując bardzo oryginalne stanowisko w sprawie chłopskiej, broniąc się skutecznie przed inteligenckim, bezkrytycznym zachwytem dla ludowości pojmowanej jako wzór do naśladowania, ulegała
Orzeszkowa cudzym wpływom w innych kwestiach. Pisarką akcep-, towała patriarchalny układ władzy w stosunkach rodzinnych. Paweł •'wchodził w rolę ojca także w relacji z żoną. Zrazu Franka przyjmuje ■ zwierzchność i opiekę z "wdzięcznością:
Nikt nigdy nade mną litości nie miał i wszyscy mną poniewierali, choć czasem i lubili, a najwięcej ci poniewierali, co niby to lubili. A ty mnie nie sponiewierał, niczego ode mnie nie zażądał i jak ojciec do mnie przemówił, jak przyjaciel najlepszy! Oj, niech tobie Bóg wynagrodzi za wszystko, mój ty mileńki, złoty, brylantowy! (s. 69).
W chwilach uniesienia wprost nazywa Pawła „ojczulkiem”. ■ Mimo iż bohaterów dzieli niewielka różnica wieku (w momencie 'zawiązania akcji Paweł ma czterdzieści dwa lata, a Franka około trzydziestu pięciu), rybak jest w tym związku ojcem, a jego partnerka „dzieciną”. Dźwięczy w tym określeniu niezręcznie wyrażana czułość, podstawą jest jednak układ pedagogiczny: Frankę trzeba wychować, prośbą lub groźbą zmusić do posłuszeństwa. Paweł często powtarza frazę: „Rozumu nikt nie uczył, a głupstw ponauczali” (s. 83). Teraz w roli nauczyciela stanął on sam, mając za Sobą wyraźną presję wsi. Po powrocie Franki do domu proces wychowawczy trwał nadal, zmieniły się tylko metody:
Jak przedtem mocno i niezachwianie wierzył w opokową moc przysięgi i w to także, że człowiek, któremu dobrze jest na świecie, do złego pociągu mieć nie może, tak teraz .o konieczności zbawczego działania modlitwy, upomnień i pracy przekonanym był głęboko i silnie (s. 164).
Po wykryciu związku Franki z Daniłkiem proces wychowawczy zaostrzyłsięT Pawehiiie tylko krzyczał, ale także bił. Orzeszkowa wie, że bicie kobiety nie jest wdzięcznym tematem literackim i że łatwo tutaj utracić zaufanie czytelników, a szczególnie czytelniczek. Stosuje zatem opis metonimiczny, cząstkowy i zastępczy:
Ale Paweł dwoma szerokimi krokami obok niej się znalazł i nic nie mówiąc, bez oddechu nawet, w żelazną obręcz swoich palców ramię jej ujął. Krzyknęła przeraźliwie i do ziemi przypadła pod razami opadającej na plecy jej pięści. W ten sposób krzyknęła kilka razy... (s. 176).
I dalej:
34 M. Zdziechowski, Pod wrażeniem „Chama”, w zbiorze: Upominek. Książka zbio- I rowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891), Kraków-Petersburg 1893, s. 599.
Gdy razem z Franką we wnętrzu chaty zniknął, obecni w cżęści rozeszli się, w części na Koźlukowym podwórku pozostali i niby czegoś jeszcze