WIELKI KSIĄŻĘ
Cesarzowa aż do końca była dla niego dobra. Powiedziała:
- Chcą się z tobą pożegnać Julia Baranów, Jekatierina Tyzenhausen - cesarzowa wyliczała dla przyzwoitości nazwiska swoich dam dworu. Na końcu dodała:
-1 Warieńka Nielidowa.
Mikołaj podziękował jej spojrzeniem i odparł:
- Nie, moja droga, nie powinienem już jej widzieć. Powiedz jej, że proszę o wybaczenie, że się za nią modliłem... i proszę, by modliła się za mnie.
Nadeszła kolej Aleksandra. Wszyscy odstąpili od łoża.
Umierający car powiedział:
- Zostawiam ci gospodarstwo w nie najlepszym porządku... Zostawiam ci wiele przykrości i trosk.
Milczał przez chwilę. I nagle dawnym dźwięcznym i silnym głosem dokończył:
- Ale trzymaj wszystko! Trzymaj o tak!
I mocno ściśniętą pięścią żelaznej ręki pokazał Aleksandrowi, jak trzeba trzymać Rosję. I znów wróciło doń uciszenie zbliżającego się końca.
- Teraz muszę pozostać sam, by przygotować się do ostatniej chwili.
Jak wiele tym, którzy mieli żyć dalej, dało to uroczyste rozstanie. Dlatego między innymi Aleksander będzie tak się obawiał, że zginie zamordowany. Będzie się bał, że zniknie z życia, zamiast jak ojciec odejść z modlitwą na ustach.
Frejlina Anna Tiutczewa opisuje, jak po salach pałacu pełnych oczekujących w milczeniu dworzan błąkała się z rozpuszczonymi włosami kochanka umierającego, której nie dopuścił do swego łoża. Zobaczywszy Tiutczewą, Nielidowa chwyciła ją kurczowo za rękę, i zawołała: Une belle nuitl Une belle nuit (Jaka piękna noc! Jaka piękna noc!).
Nie była świadoma swoich słów, zawładnęło nią szaleństwo, bardzo kochała umierającego cesarza.
W tym czasie umierający straszliwie chrypiał. Wychrypiał do Mandta po niemiecku:
- Wird diese infame Musik noch lange dauern? (Czy długo jeszcze będzie trwać ta wstrętna muzyka?)
Mandt obiecał, że już niedługo.
Kapłan pobłogosławił umierającego krzyżem, a car dał mu znak, by tym samym krzyżem pobłogosławił Aleksandra i żonę. Do ostatniego tchnienia starał się okazać rodzinie serdeczność.
Po komunii cesarz powiedział:
- Panie, przyjmij mnie w pokoju.
120