mnie na „Stierieguszczego” jako grupowego oficera nawigacyjnego. Zapytano mnie, czy chcę. Ależ naturalnie, byłem bardzo ucieszony, więcej: uszczęśliwiony. Nie przypuszczałem, że uda mi się wrócić na „Stierieguszczego” stosunkowo tak szybko.
W ciągu paru dni znalazłem się już na swoim torpedowcu, który razem z dywizjonem miał wyjść na kilkanaście dni do sąsiednich portów zagranicznych. Akurat nadarzyła się sposobność wykazania się pod względem nawigacji. Odwiedziliśmy Karlskronę w Szwecji, gdzie było kilka przyjęć w kasynie oficerów marynarki wojennej i gdzie pito bardzo dużo. Byliśmy potem w Świnoujściu, gdzie obeszło się bez przyjęć, ale też pito niemało, potem w Oslo. Warunki pływania były rozmaite, a w każdym razie odmienne od zwykłych naszych pływań ćwiczebnych. Dowódca mój kapitan Patton był ze mnie najzupełniej zadowolony i zaraz po powrocie do Lipawy wystosował odpowiedni raport. Wkrótce też odczytałem rozkaz Głównego Sztabu, że miczman Mamert Stankiewicz zostaje oficerem nawigacyjnym klasy drugiej. Byłem uszczęśliwiony i bardzo dumny. Zaczynałem też odczuwać pewną swoją wartość jako jednostka wśród oficerów floty.
Z kapitanem Mikołajem Iwanowiczem Pattonem przesłużyłem przeszło cztery lata. Winienem mu wdzięczność, przeto trzeba, żebym poświęcił mu kilka słów.
Jak już wspomniałem, z wyglądu podobny był do popularnego rosyjskiego autora Czechowa. Wzrostu raczej niskiego, szczupły, o ściągłej twarzy i siwiejącym zaroście długich wą-sów i bródki. Zaczynał gorzej już widzieć i gdy chciał odczytać coś na mapie, zwykle sięgał po swoje binokle. Doskonałym był marynarzem i nawigatorem. Na morzu dużo czasu spędzał na pomoście kapitańskim, a w nocy zawsze spał ubrany w kabinie nawigacyjnej na rozesłanej baranicy, gdyż na torpedowcu nie mieliśmy takich luksusów, jak kanapa do spania. Natomiast podczas postojów w portach, szczególnie w tych, gdzie były kasyna, nasz Mikołaj Iwanowicz przebierał się starannie po kolacji i wyjeżdżał na ląd, skąd zwykle wracał bardzo późno. Grywał w karty i to widocznie nadwerężało jego budżet. Lepszy czy gorszy humor kapitana w dniu następnym zależał od wyników
gry-
9 — Z floty carskiej... 113