Ponieważ byłem już wtenczas oficerem flagowym dywizjonu, a jednocześnie oficerem nawigacyjnym na czołowym torpedowcu, przeto zajęć, i to bardzo odpowiedzialnych, miałem bardzo dużo. Właściwie cały czas spędzałem na mostku lub w pobliżu mostka w rubce bojowej1. Zliczenie nawigacyjne i określenie pozycji musiałem prowadzić bardzo dokładnie ze względu na dużą ilość wystawionych zagród minowych, na które wejście było niebezpieczne zarówno dla przeciwnika, jak i dla nas.
Również zadaniem niełatwym było wybrać miejsce kotwiczne na noc. Nie można było ciągle przychodzić na to samo ze względu na rozwinięte na wyspach moonsundzkich szpiegostwo. Staraliśmy się zawsze przybyć na miejsce kotwiczne, gdy było już zupełnie ciemno. Dla torpedowców stojących na kotwicy łodzie podwodne były niebezpiecznymi przeciwnikami, w ruchu zaś — byliśmy postrachem dla łodzi podwodnych.
Zaznaczyć należy, że dopiero podczas wojny światowej poznano po raz pierwszy w praktyce, jak straszną bronią są łodzie podwodne. Gdy wojna się rozpoczęła, mieliśmy o tym wiadomości tylko teoretyczne. Już po niedługim czasie dowiedzieliśmy się o zatopieniu przez U-21 trzech krążowników angielskich na Morzu Północnym. W jesieni zostały wysłane do zachodniej części Zatoki Fińskiej na patrol dwa nasze krążowniki „Bajan” i „Admirał Makarów”. Około południa cała załoga, oprócz oddziałów służbowych, była na obiedzie; oficerowie w kajutkom-panii przy kieliszku wódki dokoła miski z „próbą” w oczekiwaniu na obiad. Bo trzeba tu wyjaśnić, że na wszystkich okrętach był zwyczaj, iż przed obiadem przynoszono dowódcy miskę barszczu załogowego, którą po próbie oficjalnej odnoszono do kajutkompanii. Był tak smaczny, że wszyscy oficerowie zasiadaliśmy z łyżkami dokoła i wszystko zjadaliśmy.
Otóż sygnaliści na krążownikach zauważyli peryskop łodzi podwodnej. Z „Pałłady” nie zdążono nawet oddać strzału, gdy torpeda już szła do burty okrętu. Odległość była niewielka, nie pomogło przełożenie steru, aby uniknąć uderzenia. Nastąpił straszny wybuch, potem wysoki słup ognia i dymu czarnego, a nad tym wszystkim jakaś czapka marynarska. Po paru
120
rubka bojowa — pomost bojowy pod mostkiem nawigacyjnym, miejsce dowodzenia okrętem ze sterownią.