290 EMPEDOKLES.
odkąd zaufałem szalonći Nienawiści 1). Byłem już raz młodzieńcem i znowu dziewicą, krzakiem i ptakiem, a w morzu niemą rybą (w. iii 12). Z jakićj czci i z jakiego bezmiaru szczęścia wytrącony, teraz nieszczęsny na błoniach śmiertelników przebywam (w. 151 16)! Płakałem i jęczałem, gdy ujrzałem miejsce niezwykłe, siedzibę bez radości, gdzie Mord i Zawiść i tłumy innych strasznych Losów i choroby przerażające i zarazy i czyny znikome błąkają się po ciemnćj łące strasznćj Zguby, i t. d. (w. 17—28). Ale stało się; weszliśmy do tćj ponurćj jaskini* (w. 29).
Ubolewa dalćj poeta nad niedolą ludzką i tułactwem duchów upadłych. »Biedny ty rodzie śmiertelnych, niszczęsny ty, wśród jakich walk powstałeś, wśród jakich boleści! (w. 30 i 31). Duchy, po upadku swoim zamknięte w ciałach, nie mogą zaznać spoczynku: ledwo zamieszkały w eterze, gdy ten zagniewany wtrąca je do morza, a morze z oburzeniem wyrzuca je na próg ziemi, ziemia oddaje na łup promieniom słońca nie zmęczonego, słońce pogrąża je na-powrót w wirach eteru; tak jeden żywioł odbiera je od drugiego, żaden zatrzymać nie chce, bo każdy niemi się brzydzi (w. 32—35). Stąd wieczne tulactwo; duchy przenoszą się z jednego żywiołu do drugiego, wszędzie przyjmując na się kształty odpowiędnę. Przecież nie wszystkie zgrzeszyły winą również ciężką; są między niemi lepsze i gorsze, a chociaż lepsze przechodzą także przez ludzkie, zwierzęce i roślinne kształty, mieszkają zawsze w tworach szlachetniejszych. Wśród zwierząt lew jest wcieleniem duchów doskonalszych, laur pomiędzy drzewami. Tulactwo zresztą nie trwa wiecznie; po trzydziestu tysiącach lat wracają duchy do niebieskiej ojczyzny swojćj. Tych, dla których już bliską jest chwila powrotu i niejako są w cstatnićj epoce przemian doczesnych, można łatwo od innych odróżnić: rodzą się wieszczami, poetami, lekarzami, książętami, a przepędziwszy żywot doczesny wśród chwały wielkićj, wracają do bogów, już na ziemi doznawszy czci prawie boskićj 2).
Z dogmatem wędrówki duchów łączył poeta różne etyczne przepisy, przejęte od Pitagorejczyków, n. p. zakaz zabijania zwierząt
*) W. 9 i IO: oh’ y.ai tym vvv aut fvydf <‘J-eoOtv xc*i «A/;Ttję, veixe'i niawof.
2) Porówn. w. 448 i 449, 457—461 z poematu r-aS/nę/ioi, także wstęp tego poematu, przytoczony na str. 281.