ŚMIERĆ CESARZA
Za kwadrans pierwsza byłem już przed Pałacem Zimowym, kiedy hrabia Lo-ris-Mielikow wyjeżdżał z pałacu. Wchodząc na podjazd, spotkałem ministra hrabiego Adlerberga, który w rozmowie ze mną ze smutkiem wyraził się
0 ciężkich czasach, jakie przez tych anarchistów przeżywamy. Podczas tej rozmowy usłyszeliśmy radosne „Nieech żyje!" warty w odpowiedzi na pozdrowienie Jego Cesarskiej Mości. Następnie do zadaszonego podjazdu wszedł sam cesarz, przywitał się ze wszystkimi znajdującymi się tu osobami, wsiadł do karety i powiedział do stangreta: „Do Maneżu przez Piewczeski most".
Oznaczało to: cesarz udał się do Maneżu wzdłuż Kanału Jekatieiińskiego.
Aleksander II jechał krytą karetą. Eskortowała go szóstka terskich kozaków1, siódmy usadowił się na koźle, z lewej strony stangreta. Za carską karetą w dwóch saniach jechali: policmajster, pułkownik Adrian Iwano-wicz Dworżycki, a za nim dowódca straży ochronnej cara, kapitan Koch z policjantami.
Podjechali do Maneżu. Tu cara powitało „hura!" ochrony. Do uroczystej parady ustawiono w dwa szeregi batalion lejbgwardii z Rezerwowego Pułku Piechoty i batalion saperów lejbgwardii. Na miejscu byli carewicz i brat monarchy, wielki książę Michał Mikołajewicz.
Godzina pierwsza po południu. Sklepik z serami na Małej Sadowej. Zgodnie z planem opracowanym przez Komitet Wykonawczy Bogdanowicz i jego „żona", narodowolka Jakimowa, powinni byli opuścić sklepik. Miał ich tu zastąpić doświadczony spec od dynamitu, Frolenko. Zgłosił się, aby połączyć przewody. Frolence wypadnie najpewniej zginąć pod ruinami wysadzonego jego własną ręką domu.
Kiedy przyszedł do sklepiku, ze zdziwieniem zobaczyłam, jak z przyniesionego pakunku wyjmuje kiełbasę i butelkę czerwonego wina, stawia na stół, przygotowując się do jedzenia... „Cóż to?" - niemal z przerażeniem zapytałam na widok materialistycznego zamiaru tego człowieka skazanego na niechybną śmierć pod zwałami gruzu po wybuchu. „Muszę nabrać sił" - i Frolenko zabrał się jak gdyby nigdy nic do jedzenia. (Ze wspomnień Jakimowej)
1 on, i miotacze - pożegnali się już z życiem...
Przez okno Frolenko widział już, jak na Małej Sadowej pojawiła się żandarmeria konna - przygotowywali się do powrotu cara. Na obu krańcach ulicy, zmieszani z przechodniami, stali czterej miotacze „Narod-nej Woli". Nastał czas wyjazdu z Maneżu.
455
Terskie wojska kozackie - rozmieszczone na północnym Kaukazie w obwodzie ter-skim, nad rzeką Terek, z ośrodkiem we Władykaukazie [przyp. tłum.].