który zawinął się w baranicę i spał. Obudziłem go tęgim sztur-chańcem i zwymyślałem tym bardziej, że był to marynarz „nic dobrego”, nawet przez kolegów swoich wyśmiewany za zdolności kuglarskie i niedołęstwo służbowe. Marynarz ten nazajutrz w drodze służbowej złożył zażalenie, że go zmaltretowałem. Znowu zostałem zawezwany przez dowódcę, który upomniał mnie, że nic nie uprawnia do rękoczynów. W dodatku do upomnienia zostałem jeszcze wymieniony w rozkazie dziennym torpedowca. Wydawało mi się to za surowe, ale przekonałem się potem, że dowódca miał słuszność.
Wszyscy oficerowie znali jego słabostki. Jak to zwykle bywa, żartowaliśmy z naszych dowódców, a jednak szanowaliśmy ich bardzo i lubiliśmy. Gdy staliśmy na kotwicy gdzieś w zatoce w szkierach i gdy wszyscy byliśmy na okręcie, podczas wspólnych posiłków słuchaliśmy rozmów naszych starszych oficerów. Przewijały się wtedy opowiadania jak z powieści morskiej, pełnej nazw portów Dalekiego Wschodu, Indii oraz Ameryki Północnej. Obaj z Hagmanem pamiętali nasi dowódcy jeszcze okręty żaglowe, obaj oprócz tego przez kilkanaście lat byli w rezerwie i pływali na statkach Floty Ochotniczej.
Przez cztery lata służby pod dowództwem kapitana Pattona przyzwyczaiłem się do niego bardzo i nauczyłem się go szanować i cenić. Zdaje mi się, że i on czuł sympatię do mnie — gdy opuszczałem torpedowiec, ofiarował mi na pamiątkę notes na biurko oprawiony w srebro.
W roku 1914, chociaż ciągle byłem jeszcze w tym samym dywizjonie, stanowisko zajmowałem już oficera flagowego dywizjonu, którego okrętami flagowymi były kolejno „Turkmie-niec Stawropolskij” albo „Stierieguszczij”. Naczelnikiem dywizjonu został dowódca jednego z torpedowców, kapitan Wie-siełago, człowiek bardzo sympatyczny i towarzyski, ale dlatego trudny jako dowódca dla swego oficera flagowego. Tym bardziej trudny, że lubił przesiadywać dłużej za stołem i nie gardził trunkami.
Tymczasem zaczęliśmy ćwiczenia letnie. W końcu czerwca zostały one przerwane i cały dywizjon torpedowców skoncentrowano w okolicy Rewia, skąd rozpoczęliśmy wykonywać systematycznie jeden i ten sam manewr obrony wejścia do Zatoki Fińskiej przed atakiem floty nieprzyjacielskiej. Lato tego roku
115