wiono przysłać do nas pancernik „Sława”. Ponieważ nie mógł przejść Moonsundem z północy, przeto polecono naszej grupie torpedowców przeprowadzić „Sławę” poprzez zachodnie wejście do Zatoki, które było kompletnie zastawione zaporami minowymi. Ażeby wykonać to zadanie, jeszcze przed przybyciem „Sławy” parokrotnie przeszliśmy je dwoma parami torpedowców z trałami. Musiałem przez cały czas pilnować kursu i określać pozycję. Gdy „Sława” pojawiła się na horyzoncie pewnego dnia o świcie, wyszliśmy na jej spotkanie „naszym” farwaterem, uzbrojeni w trały, po czym skierowaliśmy się do sprawdzonego przejścia. Wszystko odbyło się zupełnie dobrze, co może tylko świadczyć o dokładności postawionych zapór oraz o dokładności oznaczeń na mapie. W każdym razie nie chciałbym tej operacji powtórzyć.
Był rok 1915. Byłem w randze lejtnanta. Oprócz kilku odznaczeń bojowych przyznano mi stopień oficera nawigacyjnego pierwszego stopnia, zwykle dawany tylko oficerom nawigacyjnym na wielkich okrętach. Wydawało mi się, że jednak wskazane jest dla mnie, bym przeszedł służbę, jeżeli nie na pancerniku, to przynajmniej na krążowniku. Poza tym takie przeniesienie byłoby połączone z pobytem na tyłach, gdzie bym mógł odpocząć od pewnego wyczerpania nerwowego. Podzieliłem się tymi moimi myślami z oficerem nawigacyjnym dywizjonu Ło-dyżenskim, który mnie bardzo cenił i za którego wstawiennictwem wydostałem się do mojego dywizjonu z niemiłej kano-nierki.
Zgodził się z moimi wywodami i powiedział mi, że poruszy tę sprawę w dowództwie floty. I rzeczywiście, po paru tygodniach wezwał mnie i zaproponował przeniesienie na stanowisko młodszego oficera nawigacyjnego na flagowy krążownik dowódcy floty „Riurik”, z tym że po zaznajomieniu się z nowym rodzajem służby zostanę starszym oficerem nawigacyjnym. Obecny zaś starszy oficer nawigacyjny krążownika Strachów miał przejść do dywizjonu krążowników jako sztabowy oficer nawigacyjny. Spodziewałem się, że od razu zostanę starszym oficerem nawigacyjnym, lecz przecież stanowisko na największym krążowniku, często wysyłanym na specjalne ekspedycje, było nadal stanowiskiem bojowym, i to bardzo zaszczytnym. Wierząc więc w swoje siły i dobrą gwiazdę, zgodziłem się. Pożegnałem się z kolegami,
10 — Z floty carskiej... 129