(8 bomb). Zdecydowałem się wycofać i udać się na Hel, aby zbadać balasty i usunąć przyczynę, powodującą zdradzanie się w zanurzeniu.
W południe byłem przy latami Hel. Zbliżając się do niej, daremnie próbowałem nawiązać łączność ze stacją Dowództwa Floty. Przy samej latami, tuż przy brzegu wynurzyłem się, nawiązując łączność optyczną z P.O. Na zapytanie, czy mogę wejść do portu Hel, nadano, że w zatoce jest 10 ścigaczy nieprzyjaciela. W tym czasie nadleciał z kierunku Zatoki Puckiej samolot. Zmuszony byłem natychmiast się zanurzyć, nie skończywszy łączności z P.O.
W zanurzeniu zbliżyłem się do portu wojennego Hel i zobaczyłem palący się ORP „Gryf”, przewrócony ORP „Wicher” oraz zniszczone inne okręty. Wobec takiej sytuacji zadecydowałem zawrócić, przeczekać do nocy leżąc na dnie przy Jastarni, a potem przedostać się na Nord do Got-landu, aby jakoś poradzić z awarią balastów.
O godz. 16.30, leżąc na dnie tuż przy latarni Jastarnia na głębokości 37 m, zostałem zbombardowany dwukrotnie. Jak później się dowiedziałem, bombardowanie wykonały 2 wodnosamoloty. Rzucono 8 bomb. Odłamki padały na pokład.
O późnym zmroku wynurzyłem się. Była jasna, księżycowa noc, przy stanie morza 0. Rozpocząłem ładowanie baterii. Wkrótce dostrzeżono w odległości 2500 m Raum-boot, później drugi. Widoczne było, że okręt widzą, względnie moją obecność wykazują ich aparaty podsłuchowe. Miałem baterie zupełnie rozładowane, zachodziła obawa ataku ścigaczy. Wobec tej sytuacji nie pozostało nic, jak wrócić na Hel. Przypuszczałem, że jednak tam tylko będę mógł doprowadzić okręt do porządku.
Mijając P.O. Hel, nadałem: „Zmuszony jestem wejść do portu”. Około północy wszedłem do otwartego portu i przycumowałem się. Przybył dowódca Dywizjonu Okrętów Podwodnych. Nie zważając na podaną przeze mnie sytuację, stan okrętu i prośbę okazania pomocy, w stanie niepano-wania nad nerwami rozkazał natychmiast opuścić port i iść do Szwecji, gdyż moja obecność może ściągnąć niebezpieczeństwo bombardowania Helu.
Po długich naleganiach dowódca dywizjonu zgodził się zawieść mnie do Dowódcy Floty. Potrzebowałem tylko bezpiecznego postoju do następnej nocy oraz ubezpieczenia w następnej nocy podczas opróżniania i przepompowywania balastów ropowych. Po rozpatrzeniu wszystkich możliwości Dowódca Floty decyduje, mimo przeciwnych zdań oficerów sztabu, pozostawienie okrętu na dnie w porcie wojennym Hel i zamaskowanie wystającego kiosku.
Następny dzień 5 września minął spokojnie. Rozpoznawcze lotnictwo nieprzyjaciela nie stwierdziło obecności okrętu podwodnego w porcie. O godz. 22.00 wyszedłem z portu do zatoki pod osłoną uzbrojonej motorówki „Batory”. Po wyrzuceniu ropy z balastów rufowych, rozpocząłem pompowanie z balastów normalnych.
135